Dwie największe partie, powoli tonąca PO i płynący na fali rosnącego poparcia PiS, zorganizowały kongresy w odległości kilkunastu kilometrów od siebie. – PiS w Sosnowcu utrwali pozycję lidera, PO w Chorzowie będzie walczyła o przetrwanie wśród kłócących się partyjnych frakcji – oceniają w rozmowie z „Codzienną” politolodzy.
Każdy z kongresów będzie miał innego adresata.
Kongres partii Jarosława Kaczyńskiego nie ma żadnego podtekstu wewnętrznego. Skierowany jest przede wszystkim do opinii publicznej, szczególnie do wyborców, którzy dotychczas na tę partię nie głosowali. Inaczej jest w Platformie Obywatelskiej.
Spory wewnętrzne sprawiają, że kongres jest skierowany do członków partii. Donald Tusk będzie próbował przywrócić resentymenty i dychotomię PiS-PO – mówi nam dr Rafał Chwedoruk, politolog z UW.
Do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy z powodu nagłej, poważnej infekcji w sosnowieckim kongresie weźmie udział prezes Jarosław Kaczyński, ale jego stan się poprawił.
– W związku z tym wybory przewodniczącego partii odbędą się już bez przeszkód – uspokaja Joachim Brudziński.
Kongres Platformy odbędzie się z mniejszym rozmachem i będzie skupiony głównie na rozwiązywaniu wewnętrznych problemów partii. Donald Tusk musi się rozprawić z frakcją schetynowców, wciąż mocnych na Śląsku. Musi sobie też poradzić z zaogniającym partyjny spór Jarosławem Gowinem, który tuż przed kongresem oświadczył, że chce być premierem i zadeklarował swój start w wyborach na przewodniczącego PO.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Katarzyna Pawlak,Jacek Liziniewicz