Tradycję obwiniania o wszystkie biedy Ameryki kontynuują media rosyjskie, donoszące ostatnio, że masowy bunt Kazachów to robota CIA, wywiadów polskiego i ukraińskiego. Skoro te ciemne siły nasłały bojówkarzy, to trzeba było choć jednego pokazać. Wyszło jak zawsze. Jedynym pokazanym w kazachskiej TV mocno zmaltretowanym „agentem” wrażych sił, który na wizji przyznał się do wszystkiego, był… znany kirgiski jazzman Wikram Ruzachunow, który niefortunnie wybrał termin występów w Kazachstanie. Deportowany do Kirgizji odwołał wymuszone biciem zeznania. No dobra, żuk nie był z Kolorado, ale wycisk za amerykańskie zbrodnie dostał!