O ile sytuacja polityczna w Polsce od czasu wygranej PiS w 2015 r. nie zaznaje faktycznie spokoju, bo podmioty i grupy, które straciły na tej zmianie robią wszystko, aby odzyskać stracone pozycje, wpływy i władzę, o tyle w ostatnich miesiącach sytuacja staje się jeszcze bardziej dynamiczna. Głównie dlatego, że zagraniczne ośrodki władzy, zaczęły działać przeciw interesom Polski coraz bardziej oficjalnie i bezpośrednio, a nie jak dotychczas - raczej pośrednio tj. poprzez swoje środowiska wpływów ulokowane w naszym kraju.
Wspólny niemiecko – rosyjski front
Agresja Białorusi na Polskę nadzorowana rękami Rosji, blokada przez Komisję Europejską kierowaną przez byłą niemiecką minister obrony wypłaty środków z Krajowego Planu Odbudowy czy współpraca Niemiec i Rosji w finalizacji budowy gazociągu Nord Stream 2 pokazuje, którym ośrodkom zależy głównie na odwróceniu kierunku zmian. Można powiedzieć nic nowego w długoletnich dziejach Rzeczypospolitej Polskiej. Niemniej jednak równoczesne wystąpienie Rosji i RFN przeciwko interesom naszego kraju budzić powinno poważne zaniepokojenie każdego, kto zlokalizował swoje interesy życiowe w Polsce.
Ryzyka sąsiedztwa Rosji
Jeżeli chodzi o ryzyka ze strony wschodniej to są one powszechnie znane, nie tylko z perspektywy doświadczeń historycznych Polski w relacjach z Rosją. Wydarzenia ostatnich lat – tj. agresje na Gruzję i Ukrainę, żywo komentowane w polskich mediach zamachy na Aleksieja Nawalnego czy wcześniejsze na Siergieja Skripala oraz głośno wypowiadane (a czasami realizowane – jak w przypadku Mołdawii) groźby szantażu gazowego – ukazują zewnętrzną, widoczną dla wszystkich skalę zagrożenia ze strony Rosji. Stąd w świadomości (i ocenach społecznych) Polaków kraj rządzony przez Władimira Putina jest dla Polski realnym zagrożeniem i powszechne jest poczucie ryzyka z tej strony. Na chwilę obecną jest to raczej ryzyko destabilizacji porządku państwowego i anarchizacji życia społecznego niż dominacji, jednak to wciąż ogromne niebezpieczeństwo dla naszego kraju. Dlatego też retoryki antyrosyjskiej w swoich wypowiedziach używa nawet Donald Tusk, choć wiele jego dotychczasowych czynów przeczy temu deklarowanemu stanowisku.
Ryzyka sąsiedztwa Niemiec
Natomiast ryzyka wzmocnienia niemieckich interesów w Polsce są rzadziej dostrzegane i w większości bagatelizowane. Z jednej strony z powodu silnych niemieckich wpływów medialnych w Polsce kształtujących odpowiednio postrzeganie tego kraju nad Wisłą. Z drugiej - z powodu wpajanego Polakom przez lata poczucia niższości wobec postępowego (czytaj – lepszego) Zachodu, właśnie z RFN na czele. To kształtowane przez lata założenie powoduje, że trudniej uzmysławia się istniejące ryzyka polityki tego sąsiada, pomimo, że są one równie ważkie i realne, choć nieco innej natury niż rosyjskie. Zatem więc największym zagrożeniem dla Polski jest dążenie do zdominowania i podporządkowania polityki naszego kraju interesom Niemiec. Długofalową konsekwencją tego miałoby być ograniczenie polskich ambicji do samodzielnej realizacji własnych interesów na rzecz dominujących celów Republiki Federalnej Niemiec. W ostateczności więc zachowalibyśmy swoją prawną i formalną niepodległość tracąc lub ograniczając jednak podmiotowość. Warto podkreślić, że te zjawiska wywołane ekspansywną polityką Niemiec miałyby daleko idące skutki nie tylko w sferze wartości i kultury, ale także, a może przede wszystkim w codziennym życiu każdego Polaka. Począwszy od warunków pracy i płacy, poprzez dostęp do źródeł energii i jej cen dla odbiorcy końcowego, a skończywszy na kwestiach bezpieczeństwa, w tym bezpieczeństwa wewnętrznego.
Trzeźwa analiza ryzyk
W tym miejscu chciałbym podkreślić, że trzeźwa analiza ryzyk wynikających z analizy bieżącej polityki państw ościennych nie oznacza traktowania ich jako śmiertelnych wrogów, z którymi pozostaje tylko walczyć na śmierć i życie. Po pierwsze tak we współczesnym świecie nie prowadzi się polityki, czego potwierdzeniem jest choćby to, że mając nie najlepsze stosunki polityczne z Rosją czy Białorusią wciąż prowadzimy wymianę handlową z tymi krajami. Po drugie – i najważniejsze – nikt o zdrowych zmysłach tego po prostu by nie proponował i rekomendował, bo współpraca na polu gospodarczym przynosi dla Polski wymierne korzyści. Zaznaczam to, bo każde kwestionowanie niemieckich działań jest przedstawiane przez zwolenników tego kraju niemalże jak wypowiedzenie wojny.
Walka o partnerskie, a nie dominujące relacje
W tym wszystkim chodzi tylko (i aż) o to, żeby zachować podmiotowość w relacjach międzynarodowych, która pozwalałby Polsce zawsze kierować się interesem własnym i polskich obywateli. Będąc zdominowanym przez silniejszy podmiot tak się niestety nie da, bo każdy ruch będzie uzależniony od jego woli. Przy równorzędnych, partnerskich relacjach tego ograniczenia nie ma, bo próba narzucenie swej woli przez silniejszy podmiot spotkać się może z odpowiednią reakcją polegającą np. na poszukiwaniu wsparcia u innych sojuszników. I na tym polegają działania, które w odpowiedzi na aktywność Niemiec i Rosji od dłuższego czasu prowadzą polski rząd i prezydent Andrzej Duda. To swoista rywalizacja, walka, którą Polska musi wygrać, bo skutki porażki w perspektywie długofalowej mogą być tragiczne dla polskiej państwowości i każdego Polaka.