Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Michnik wiecznie z nami

„Gazeta Wyborcza” jest dziś tylko cieniem swojej potęgi sprzed lat. Z poziomu prawdziwego rozgrywającego, równoprawnego gracza w polskiej polityce, spadła do roli standardowego biuletynu partyjnego PO. Co więcej, nie jest już najważniejszym dystrybutorem propagandy Platformy.

Z drugiej strony, nie wolno nie docenić zła, jakie stworzyła, na dekady formatując umysły naszych rodaków. Tutaj jej szkodliwość jest znacząco większa niż nawet molocha pokroju TVN. „GW” niestety zdołała zmienić część polskiego społeczeństwa na swoje podobieństwo. Ci zaś reprodukują tę patologię dalej. To zaś, jak przerażającym, głęboko zakłamanym tworem jest „GW”, widać bardzo wyraźnie. Niedawno media obiegła pełna egzaltacji odezwa dwóch redaktorów naczelnych wspomnianej gazety. Użyli chyba wszelkich możliwych epitetów, którymi normalnie obrzucają PiS, tylko tym razem skierowali je… na swoich szefów, czyli zarząd Agory. Dowiedzieliśmy się więc, że są to ludzie podli i mali. Faszyści. Z szafy został nawet wyciągnięty Michnik, który zaczął się rozwodzić nad kryształową uczciwością redaktorów „GW” oraz używać argumentu, że to, co robi zarząd, jest powtórką Marca ’68. Poza tym standard – podłość, obrzydliwość, hańba, zniszczenie europejskiego dorobku etc., etc. Nic nowego. Szybko się jednak okazało, jaki jest prawdziwy powód tego wzmożenie. Otóż obaj redaktorzy chcieli rocznej odprawy i zwiększenia pensji. Oczywiście tylko dla siebie. Zarząd zaś, zwłaszcza w obliczu kryzysu związanego z covid, odmówił. To jak w pigułce pokazuje prawdziwą twarz „GW”. Brutalnych, prymitywnych dorobkiewiczów, gotowych, dla własnego zysku wytrzeć sobie gębę każdym hasłem i wartością, a przy okazji nakręcić bolszewicką kampanię nienawiści wobec swojego przeciwnika. To jest prawdziwe dziedzictwo „GW”, w ten sposób trwale zmieniła ona część społeczeństwa. Ta hipokryzja, pustka ideologiczna, nienawiść i cynizm – to jest wiecznie z nami obecny duch Michnika, mimo faktu, że on sam jest już tylko rekwizytem wyciąganym z szafy, gdy jego koledzy chcą zarobić. I niestety, chyba ten duch z nami już zostanie.
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Dawid Wildstein