Sylwia Spurek co jakiś czas zaskakuje opinię publiczną kolejnymi szokującymi postulatami, które mają przede wszystkim zwrócić uwagę na europarlamentarzystkę. Tym razem sztuka jej się udała, gdy w wywiadzie dla Piotra Witwickiego zaproponowała zakaz uprawiania jeździectwa.
Konie są bowiem – jej zdaniem – wykorzystywane przez podłych ludzi, którzy rywalizują sportowo. Może rzeczywiście tak jest, że konie są już dzisiaj w większości jedynie ciekawostką. Z drugiej strony jednak ta ciekawostka istnieje od 6 tys. lat wyłącznie dzięki działalności człowieka. Inaczej mówiąc, bez ludzi, którzy hodują konie, pani Spurek nie miałaby czego chronić. Koń to bowiem gatunek w pełni udomowiony, który stał się zależny od człowieka. To wydarzenie i wynalezienie jeździectwa było jednym z najbardziej przełomowych momentów w ludzkich dziejach. Zawdzięczamy to kulturze Botai, która żyła na terenie dzisiejszych stepów Kazachstanu. To przedstawiciele tego ludu po raz pierwszy zobaczyli świat z grzbietów swoich wierzchowców. Ten moment napędził ludzkość. Plemiona i grupy posiadające konie zyskały przewagę nad innymi. Szybciej docierały do pożywienia. Mało tego. Mogły swobodnie grabić innych, bez obawy, że zaskoczeni przeciwnicy dogonią ich i odzyskają łupy. Ponieważ konie ułatwiły grabież, wkrótce ludzkość wymyśliła formę obrony w postaci wałów i murów obronnych. Jak zauważa Cody Cassidy w książce „Kto zjadł pierwszą ostrygę?” (chyba też się Spurek nie spodoba), przez 5 tys. lat koń był najszybszym środkiem transportu i wyprzedziła go dopiero lokomotywa parowa w 1830 roku. Trudno przecenić, ile dla nas w tym czasie zrobiły. Wydaje się, że dość, by gatunek ten pielęgnować, a nie porzucić i skazać na śmierć. Tradycja jeździectwa stała się też elementem nas samych, tak jak noszenie odzieży czy ozdób. No ale pereł pani Spurek przecież nie zakaże. Zbyt je lubi. Biedne małże.