GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

„Jaszczury” są wśród nas

Spokojnie przeszedł w tym roku Marsz Niepodległości. Jak na złość w Warszawie nie pojawiło się 150 tys. faszystów, a samo wydarzenie było 100 razy bardziej kulturalne niż sabaty Marty Lempart i Jerzego Owsiaka.

Fakt ten szczególnie zmartwił antyrządowe media. Na szczęście z kłopotów wybawił je Wojciech Olszański, popularnie zwany „Jaszczurem”. Człowiek, który od lat próbuje szokować w internecie i śmierdzi ruską onucą na odległość, na chwilę został bohaterem wszystkich serwisów. Stał się żywym dowodem na to, że w Polsce jest olbrzymi problem z antysemityzmem i faszyzmem. Uff, można odetchnąć. Media z obcym kapitałem spełniły swój obowiązek i nagłaśniając działania człowieka, który od lat stoi w bramie psychiatryka, potwierdziły obiegową opinię o Polsce. „Gazeta Polska” od lat pisze o szkodliwej działalności Wojciecha Olszańskiego, który w przeszłości organizował m.in. miesięcznice wołyńskie w czasie, gdy trwała wojna w Donbasie. To ten właśnie przebieraniec był na protestach przeciwko odwiertom do wydobycia gazu łupkowego. Ten szur uderzył również podczas obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego naszego kolegę. Oczywiście przez lata nic z Olszańskim służby nie zrobiły. Jego kanał na YouTube to totalny ściek, który czasem przebija się, gdy akurat „Jaszczur” kogoś brawurowo zwyzywa. Każdy się trochę pośmieje, następnie puknie się w czoło, a później ogląda pandy bawiące się w śniegu albo walkę karła z instagramerem. Problem jest taki, że dla mediów antyrządowych każdy, nawet największy świr, może się dziś stać autorytetem. Stał się nim Zbigniew Stonoga, który gościł na łamach „Gazety Wyborczej”. Stał się ksiądz Jegierski z fantazyjnymi historiami o Kornelu Morawieckim. Stał się nim też Bartosz Bekier, który nie jest wcale mądrzejszy od Olszańskiego. Problem jest taki, że niestety świry się tym mediom przydają do ośmieszania idei i wartości. Czy ktokolwiek na Zachodzie odróżni narodowców Olszańskiego od ludzi, którzy przeszli przez Warszawę? Nikt w to nie będzie wnikał. Jedno będzie powiązane z drugim. Problem jest też taki, że podobnych „Jaszczurów” jeszcze jest wielu. Są wśród nas.

 



Źródło: Gazeta Polska

Jacek Liziniewicz