W rozmowie z Niezależną.pl politolog profesor Zdzisław Winnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego stwierdził, że choć możliwe są różne warianty wpływu Rosji na sytuację przy granicy polsko-białoruskiej, to jednak działania Łukaszenki niewątpliwie mają rosyjską osłonę. Nasz ekspert zaznaczył przy tym, że całkiem prawdopodobna jest ewentualność, że wydarzenia nad naszą wschodnią granicą wywołał sam Putin po to, aby wymienić Łukaszenkę na kogoś bardziej uległego wobec Rosji.
Chciałem z Panem porozmawiać o obecnej sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. I na początek: jaką rolę odgrywa w tym Rosja? Ona przecież odcina się od tych wydarzeń. I w ich sprawie zainteresowanych odsyła do Białorusinów.
Zdaje mi się, że działania Łukaszenki mają osłonę rosyjską. A to nasuwa kilka wariantów rozważania tego. o co w tym wszystkim chodzi. Z jednej strony: gdyby Łukaszence udało się zdezintegrować obronę polskiej granicy, a tym samym zdezintegrować sytuację w Unii Europejskiej, to niewątpliwie ze strony Rosji miałby nieformalne poparcie. Z drugiej jednak strony: wydaje się także prawdopodobnym, iż Łukaszenka działa niezależnie od Rosji, wiedząc, że Federacja Rosyjska tak czy owak go nadzoruje.
Wszystko to jednak może być też po prostu ruchem ze strony Putina, dążącego do wyeliminowania Łukaszenki. Możliwy jest bowiem i taki wariant, że sytuacja na Białorusi zaogni się i wyrwie spod kontroli, a imigranci zwrócą się przeciwko państwu białoruskiemu. Wtedy wkroczy Rosja, wymieniając Łukaszenkę na kogoś, kto jest bardziej wobec niej spolegliwy. Jednocześnie da to asumpt do intensywniejszego zintegrowania Białorusi z Rosją w ramach państwa związkowego.
A sam Łukaszenko co jest w stanie osiągnąć, sprowadzając imigrantów na granicę polsko-białoruską? Są opinię, że chodzi mu po prostu o okup. Tak, jak to było w przypadku Turcji.
Tak, tak. To już działa: oświadczenie Komisji Europejskiej, że da te siedemset ileś tysięcy euro jako wsparcie humanitarne dla przebywających na Białorusi emigrantów, jest jednym z elementów tego systemu okupu.
Po drugie: do końca nie wiemy, co na odchodne z urzędu kanclerskiego obiecała Łukaszence Angela Merkel. W tych podwójnych rozmowach! A sam Łukaszenko pokazuje, że jego działania i pozycja w kraju są silne. Tak się przynajmniej wydaje, Bo resorty siłowe nie wykazują jakiejkolwiek erozji. Natomiast pozyskanie pieniędzy, owego haraczu ze strony Unii Europejskiej, w mediach białoruskich jest traktowane jako wsparcie dla „działań humanitarnych” samego Łukaszenki. Tak to należy też widzieć.
A jak ta sprawa z emigrantami jest odbierana przez mieszkańców Białorusi?
Białoruś jest państwem cywilizacyjnie rozszczepionym. Tam jest jednocześnie cywilizacja zachodnia i cywilizacja rosyjsko-prawosławna, czyli – jak oni to nazywają – „cywilizacja wschodniosłowiańska”.
Ponadto nieoficjalne prace ośrodków badania opinii społecznej pokazują, że w zasadzie Białoruś jest podzielona na trzy elementy. W odniesieniu do władzy społeczeństwo wykazuje bowiem trzy takie – powiedzmy – główne relacje: co najmniej jedna trzecia popiera władzę i to jest ta cywilizacja wschodniosłowiańska; co najmniej jedna trzecia nie popiera władzy i orientuje się na tak zwane „wartości europejskie”, a jedna trzecia zajmuje – jak to zwykle u Białorusinów – taką „partyzancką postawę wyczekującą”.
Wyczekującą na to, która strona zwycięży po to, aby do niej się przyłączyć. Nie ma więc jednolitej postawy Białorusinów.
A czy sytuacja na granicy może jakoś przeważyć, powiększyć którąś z tych grup?
Chyba nie! Ten wewnętrzny balans wśród Białorusinów jest charakterystyczną cechą tego narodu. A raczej społeczeństwa, które w części jeszcze nie jest narodem. I orientuje się bądź to na Federację Rosyjską, bądź to na „suwerenitet (suwerenność)” samej Białorusi. A więc nie sądzę, aby to nieszczęście, które się odbywa na naszej granicy, wpłynęło znacząco na postawy Białorusinów. Oni są trwale podzieleni i w tym podziale utwierdzają się.
A jak Pan postrzega postawę naszych władz wobec obecnego kryzysu migracyjnego?
Postrzegam absolutnie dobrze. Polska początkowo była zostawiona w całej tej sytuacji sama. Państwa zachodnie właściwie tylko wyczekiwały na to, co się stanie na naszej granicy wschodniej. A Polska okazała twardą i jednoznaczną postawę. Pokazała, że jesteśmy silni i nie boimy się ani bezpośredniego naporu, ani hybrydowego ataku, ani wojny ideologicznej, którą rozpętują przeciwko nam nieprzyjaciele ze Wschodu, z Zachodu, a także z wewnątrz społeczeństwa polskiego.