Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Kto odpowiada za kryzys energetyczny?

Kryzys energetyczny, z którym obecnie zmagać musi się Unia Europejska to nie przypadek. Nie przytrafił się on tak po prostu, dziwnym trafem, bo jakoś tak wyszło. Odpowiadają za niego konkretni ludzie piastujący konkretne stanowiska. Mówiąc zaś wprost odpowiada za niego przywództwo polityczne Unii Europejskiej.

Na wstępie zastanówmy się, dlaczego w ogóle dzieje się z energią to co się dzieje. Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z odbicie gospodarczym i całym pandemicznym kontekstem. Problem jednak leży gdzie indziej. Od lat unijne instytucje dążyły do tego, żeby energetyka konwencjonalna była nieopłacalna. Wykorzystanie węgla, a ostatnio mówi się już o gazie, miało się nie kalkulować z powodu konieczności zakupu specjalnych uprawnień. Obecnie dotyczą one czarnego złota, w planach mają jednak objąć jednak także metan. 

Rosnące koszty tych uprawnień spowodowały eskalację popytu na paliwo przejściowe, które takich wydatków nie generuje. Póki co jest nim gaz. Póki co, bo jak wspomniałem wcześniej w Brukseli już myślą nad tym, żeby to się zmieniło. Zatem aby nie płacić kroci za dodatkową produkcję dwutlenku węgla należało zwiększyć zużycie tego mniej emisyjnego paliwa. 

No dobrze, idźmy dalej. Jego głównym dostawcą do Europy jest Rosja. Zachód jeszcze bardziej uzależnił się od importu błękitnego paliwa zza Buga wraz z budową gazociągu Nord Stream 2. Projekt ten naruszał zasady elementarnej solidarności, do jakiej zobowiązane są państwa członkowskie UE. Niemniej na poziomie unijnym nie podjęto żadnych realnych kroków blokujących powstanie i ukończenie tej inwestycji. Żaden sędzia TSUE nie wydał postanowienia o zabezpieczeniu, takiego jakim uderzono w kopalnię w Turowie. Niewiele zrobiła Komisja Europejska, która z taką determinacją nęka Polskę i straszy konsekwencjami finansowymi. Bierność w czystej postaci.

Teraz Rosjanie kurek z gazem przykręcili, co w połączeniu z drożejącymi kosztami emisji CO2 i coraz większym zapotrzebowaniem na energię doprowadziło do sytuacji z jaką mamy aktualnie do czynienia. Odpowiedzialność jednoznacznie spada na Komisję Europejską. To plany, działania i zaniechania unijnych komisarzy są źródłem trwającego kryzysu. Zamiast wyciągnąć wnioski z tych błędów proponuje się szaleńczy pakiet Fit for 55, który jeszcze bardziej dokręca klimatyczną śrubę Europejczykom. To efekt działań zideologizowanego składu KE, który dąży za wszelką cenę do realizacji dzikiej transformacji energetycznej kosztem zwykłych ludzi. To bowiem my, obywatele państw do Unii należących płacimy i będziemy płacić za ten eksperyment. Koszty w skali mikro i makroekonomicznej mogą być ogromne. Chyba niewielu obecnie zdaje sobie sprawę z tego jak duże. 

Ważna uwaga, troska o środowisko naturalne to obowiązek i konieczność. Tylko nie w sposób w jaki się to obecnie odbywa. Wyobraźmy sobie, że ktoś ma poważną nadwagę. Powinien zatem przejść na dietę. Nie powiedzielibyśmy jednak, że robi mądrze w ogóle rezygnując z jedzenia na kilka miesięcy. To prosta droga, jeśli nie do pożegnania się z tym światem to przynajmniej poważnych problemów zdrowotnych. O efekcie jojo nie wspominając. Tak samo jest z polityką klimatyczną UE. Jest ona jak próba energetycznego zagłodzenia Starego Kontynentu. Pamiętajmy jednak, że stoją za tymi planami konkretni ludzie, którzy najwyraźniej nie boją się żadnej odpowiedzialności. Sami chętnie rozdzielają upomnienia i wydają polecenia. Stawiają się w roli sędziów i cenzorów. Może pora, aby to ich pracę zacząć oceniać? W świetle tego w jakiej Unia jest obecnie sytuacji trudno, aby była to ocena pozytywna. 

 



Źródło: niezalezna.pl

Kamil Goral