Aż się człowiek zaczyna zastanawiać, czy kryptonim rosyjsko-białoruskich manewrów wojskowych w pobliżu polskich granic nosi aby właściwą nazwę – Zapad’21? A może to są manewry przeciw Polsce na o wiele większą, niż myśleliśmy, skalę i lepiej by pasował kryptonim West-Ost’21?
W końcu harcownicy Kremla w barwach PO, postkomuny, różnych marszów piorunów i szmat działają po naszej stronie granicy, a z samego serca Zachodu, zatęchłej Brukselki przywalają nam nie gorzej, strasząc w dobrze znanym rosyjskim stylu, choć ustami nader oświeconych zachodnioeuropejskich „czinownikow” czyli urzędasów Europejskowo Sojuza.
Na FB mam wielu „friendów” z byłych republik sowieckich, którzy patrzą na to wszystko nie z polskiej perspektywy, co czasem pozwala dostrzec zjawiska przeoczone przez nas. Niewątpliwie Zapad’21 skierowany jest głównie przeciw Polsce i Litwie, ale jeden z moich białoruskich znajomych zwrócił uwagę, że tak potężna koncentracja wojsk w regionie może też posłużyć do ataku okrążającego od tej strony na… Ukrainę! Gdy się spojrzy na mapę, widać w tym sens.
W sytuacji zagrożenia w każdym kraju przeprowadza się mobilizację, tymczasem w Polsce nastąpiła ona głównie w szeregach rosyjskiej i niemieckiej V kolumny, plującej na państwo polskie i jego siły zbrojne, próbującej demonstracyjnie osłabiać naszą wschodnią granicę i z finansowanych przez Niemcy kampusów prowokującą UE do „ukarania” Polski pobawieniem funduszy na odbudowę po pandemii. Przerażające jest nawet nie ostateczne ujawnienie się przez posłów i liderów totalnej opozycji jako nienawistników i otwartych wrogów państwowości polskiej, ale sięgające w sondażach aż 30 proc. poparcie dla tych skrajnie niebezpiecznych dla Polski działań. Jedna trzecia obywateli polskich nie szanuje własnego kraju i jest im obojętny jego los!
Duża ich część to zwykli idioci, których nie brakuje w każdym narodzie, ale spory procent młodych w tej liczbie wskazuje, że przynosi zatrute owoce 30 lat starań lewactwa, by wykorzenić właśnie młodych Polaków z polskiej tradycji i pod niby szlachetnymi hasłami wszechogarniającej „tolerancji” itp. uczynić z nich swoje mięso armatnie, a organa państwowe nie znajdują na to remediów, bo są paraliżowane od wewnątrz przez mocno usadowionych spadkobierców komuny, jak rozbestwieni bezkarnością sędziowie, uwalniający od winy i kary ewidentnych zdrajców i kolaborantów z wrogiem.
O młodych trzeba zawalczyć, o ich serca i dusze, których nie zdobędzie się tylko obniżkami podatków, bo jeśli nie potrafimy wielką ideą zmobilizować siebie i ich w obronie wspólnego interesu największego – Polski – to następną defiladę w Warszawie może urządzić nie Wojsko Polskie, ale zupełnie inna armia. I już całkiem obojętne, czy przyjdzie ze Wschodu, czy z Zachodu.