GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Inżynier z Maroka poskarżył się, że nie wynajęto mu mieszkania. Właściciela ukarano drakońską grzywną

W wielu krajach zachodniej Europy wynajęcie mieszkania wiąże się z nie lada problemami. Osoba chcąca wejść w umowę najmu lokalu musi czasem stawać do swoistych "castingów" podczas których właściciel mieszkania lub reprezentująca go agencja nieruchomości, wybierają najbardziej wiarygodnego lokatora. Praktyka ta jest dość naturalna i zrozumiała, bo kto jak nie właściciel powinien decydować komu wynajmie lokal. Innego zdania są lewicowe władze Barcelony, które ukarały grzywną w wysokości 45 tys. euro właściciela mieszkania i agencję nieruchomości za odmowę wynajęcia mieszkania Marokańczykowi. To druga sankcja za „rasizm na rynku nieruchomości” w Katalonii.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
pixabay.com /Creative Commons CC0/PhotoMIX-Company

Być może nie wszyscy pamiętają, ale w czasach PRL (nawet jeszcze w latach 80-tych) najemca, albo właściciel dużego mieszkania mógł się liczyć z tzw. "dokwaterowaniem" - czyli urzędowym nakazem przyjęcia pod swój dach lokatora. Wszystko zależało od liczby zamieszkujących mieszkanie, czy dom lokatorów oraz od tego czy urzędnicy nie stwierdzili, "nadmetrażu" (bo przepisy ściśle określały maksymalną powierzchnię lokalu przypadającą na jednego mieszkańca).

Mimo tych przepisów, nawet w komunie, praktyka ta nie była w Polsce stosowana zbyt często, ale w "postępowej" Hiszpanii sytuacja zaczyna się powtarzać. Wprawdzie nie dotyczy "dokwaterowań" na siłę, jednak zdecydowanie ogranicza prawo właściciela do dysponowania własnym lokalem, czyli krótko mówiąc - prawo własności.

Młody marokański inżynier, który przybył do Barcelony 3 lata temu poskarżył się urzędnikom, że nie wynajęto mu mieszkania, zarzucając właścicielowi i reprezentującej go agencji nieruchomości rasizm.

„Rasizm polega nie tylko na tym, że atakują cię na ulicy, ale także na tym, że nie chcą wynająć ci mieszkania ponieważ jesteś Marokańczykiem” - powiedział Redouane Mehdi,

„Nie mogłem nawet umówić się na pierwszą wizytę w agencji nieruchomości, musiałem poprosić o pomoc mojego białego przyjaciela”

- dodał, cytowany w piątek przez portal elDiario.es. „Za jego pośrednictwem agencja wszczęła procedurę wynajmu, ale potem znowu pojawił się rasizm” - stwierdził.

Kiedy Mehdi udowodnił wypłacalność finansową i wykazał swoje ostatnie wynagrodzenia, wydawało się, że wszystko jest gotowe do podpisania umowy wynajmu. Jednak mijały tygodnie, a agencja nieruchomości nie odzywała się. Po miesiącu otrzymał odpowiedź, że mieszkanie zostało wynajęte komu innemu.

Jednak Mehdi z pomocą przyjaciela był w stanie udowodnić, że w rzeczywistości mieszkanie nadal stało puste i było dostępne na rynku wynajmu.

„Byłem przekonany, że to dyskryminacja” - powiedział. Otrzymał wsparcie barcelońskiego urzędu ds. walki z dyskryminacją oraz wydziału ds. dyscyplinowania i przeciwdziałania zastraszaniu w miejskim instytucie mieszkaniowym.

„Mam nadzieję, że moja sprawa posłuży za przykład, że społeczność marokańska ma narzędzia do zwalczania codziennego rasizmu”

– podkreślił Mehdi.

Według radnego Barcelony, Marca Serry, „nałożona kara grzywny nie ma na celu zebrania pieniędzy dla urzędu, ale stanowi ostrzeżenie dla wszystkich operatorów nieruchomości, aby unikali dyskryminowania w dostępie do mieszkań.”

Sankcję nałożono na podstawie katalońskiej umowy mieszkaniowej z 2007 r., która zakazuje bezpośredniej dyskryminacji w dostępie do mieszkań ze względu na pochodzenie. Podczas rozpatrywania sprawy Mehdiego właściciele mieszkania oraz agencja nieruchomości zaprzeczyły, jakoby ich zachowanie było dyskryminujące, ale miejski instytut mieszkaniowy odrzucił to zapewnienie.

W ub. roku władze Barcelony ukarały grzywną w wysokości 90 tys. euro agencję nieruchomości The New House oraz portal Idealista za ogłoszenie wynajmu mieszkania „tylko dla Hiszpanów”.

Według badań władz miasta, osoby z nazwiskiem arabskim ubiegające się o wynajem często spotykają się z brakiem odzewu ze strony agencji nieruchomości. Dyskryminacja posuwa się tak daleko, że muszą prosić o pomoc hiszpańskich przyjaciół lub zmienić nazwisko - napisał „elDiario”, powołując się na badania.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

#świat

po