GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

​Prokuratura znów się wije: „nie odmówiła” wydania akt, ale ich nie wydała

Prokuratura przyznała, że nie wydała kopii akt śledztwa jednemu z pełnomocników rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, ale jednocześnie stwierdziła, że... nie odmówiła wydania tych dokumentów. Wraca więc retoryka znana z afery trotylowej, kiedy to śled

Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Marcin Pegaz/Gazeta Polska
Prokuratura przyznała, że nie wydała kopii akt śledztwa jednemu z pełnomocników rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, ale jednocześnie stwierdziła, że... nie odmówiła wydania tych dokumentów. Wraca więc retoryka znana z afery trotylowej, kiedy to śledczy przyznali, że detektory wykazały obecność TNT, choć jednocześnie substancji tej rzekomo „nie stwierdzono”.

Naczelna Prokuratura Wojskowa wydała komunikat, będący reakcją na oświadczenie Tomasza Sakiewicza. Naczelny „Gazety Polskiej” napisał w nim m.in.: „Prowadząca śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła jednemu z pełnomocników Rodzin Ofiar Katastrofy wydania kopii akt sprawy, twierdząc, że ta decyzja ma związek z publikacją na portalu niezależna.pl protokołu przesłuchania jednego ze świadków”.

Oto fragment komunikatu śledczych: „nieprawdą jest, jakoby Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła jednemu z pełnomocników rodzin ofiar katastrofy samolotu Tu-154M 101 wydania kopii akt sprawy, twierdząc, że decyzja ta ma związek z publikacją na portalu niezalezna.pl protokołu przesłuchania jednego ze świadków. Jednemu z pełnomocników przekazano natomiast informację, że złożony przez niego wniosek o wydanie kopii kolejnych tomów akt sprawy wymaga szczegółowego rozpoznania w kontekście publikowanych ostatnio w Internecie materiałów dowodowych z toczącego się śledztwa. O stanowisku w tym przedmiocie, podjętym przez prokuratorów-referentów śledztwa, wskazany pełnomocnik zostanie powiadomiony”.

Jednym słowem: prokuratorzy nie wydali kopii akt pod pretekstem „szczegółowego rozpoznania”, lecz jednocześnie - jak twierdzą – „nie odmówili” ich wydania. Te pokrętne tłumaczenia nie zmieniają faktu, że decyzja śledczych - jakkolwiek ją nazwać - podjęta została po publikacji przez portal niezalezna.pl zeznań Jarosława Drozda, polskiego konsula w Sankt Petersburgu, który zeznał, że rosyjskie służby medyczne poinformowały go, iż trzy osoby przeżyły katastrofę i zostały odwiezione do szpitala.

To skandaliczne działanie, bo - jak napisał Tomasz Sakiewicz – protokół przesłuchania Jarosława Drozda był w naszym posiadaniu od ponad dwóch lat, ale opublikowaliśmy go dopiero po dezinformacji Naczelnej Prokuratury Wojskowej odnośnie zeznań świadków, którzy rzekomo zdementowali plotki, że ktoś mógł przeżyć katastrofę. Stan faktyczny jest natomiast taki, że Naczelna Prokuratura Wojskowa nie przesłuchała osób z rosyjskiego personelu medycznego, nie ma nawet ich nazwisk. Świadkowie nic nie mówili o „plotkach”, natomiast zeznali o tym, że informacje o przeżyciu trzech osób przekazały im rosyjskie służby medyczne oraz funkcjonariusze rosyjskich służb. Decyzję NPW można potraktować jako akt zemsty za obnażenie jej nieudolności oraz dezinformacji.

 



Źródło: niezalezna.pl

Grzegorz Wierzchołowski