„Nowe Państwo” publikuje materiały zespołu parlamentarnego ds. katastrofy smoleńskiej potwierdzające, że Tu-154M został zniszczony przez eksplozję, prawdopodobnie na krótko przed samym upadkiem samolotu na ziemię. Jak się okazuje, obok licznych relacji świadków istnieją też filmy pokazujące, że do wybuchu doszło przed uderzeniem samolotu w ziemię.
Szczególnie cennym świadectwem są trzy krótkie filmy RIA NOWOSTI wyemitowane tylko raz, 10 kwietnia 2010 r. Zawierają one materiał pokazujący zdjęcia miejsca katastrofy, fragmentów zniszczonego samolotu, relacje świadków oraz – co najważniejsze – symulację przebiegu katastrofy.
Rosja ujawnia prawdę
Filmy, które dotarły do zespołu parlamentarnego, to trzy wersje językowe zbliżonego treściowo materiału. Wszystkie oznaczone są logo RIA NOWOSTI z napisem wykonanym charakterystycznym krojem czcionki rosyjskiej agencji: „Russian news & information agency”. Tekst komentarzy czytany jest przez lektorów tejże agencji. Zespół dysponuje wersjami rosyjską, niemiecką i angielską. Wszystkie one powtarzają te same tezy zasadnicze: że choć oficjalne władze mówią o czterech podejściach do lądowania, to świadkowie widzieli tylko jedną próbę, że zamglenie było nieznaczne i nie mogło być przyczyną tragedii, że przed katastrofą słychać było trzaski i huki. Lot Tu-154M był mało stabilny, samolot przechylał się raz na jedno, raz na drugie skrzydło.
Jako przyczynę katastrofy świadkowie podają upadek, w trakcie którego samolot niszczył napotkane drzewa i nie wspominają o odłamaniu skrzydła etc. Sensacją jest to, że w wersji angielskiej i rosyjskiej filmu jednym z wypowiadających się jest Igor Balajew, przedstawiony przez komentatora jako zastępca szefa Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej na obwód smoleński.
Katastrofa czy zamach?
I najważniejsze – w każdym z filmów częścią zasadniczą jest symulacja przebiegu katastrofy pokazująca eksplozję samolotu w powietrzu, nad lasem w okolicach szosy Kutuzowa. Oczywiście, mamy do czynienia z symulacją, a nie z dokumentalnym zapisem filmowym. Ale znaczy to jedno – ktoś na szczeblu centralnym, po przeanalizowaniu informacji doszedł do wniosku, że prawda o katastrofie jest właśnie taka i postanowił w trybie natychmiastowym tę prawdę upowszechnić na całym świecie.
Krótki, trwający 1,41 s film, to materiał znakomicie nadający się do zaprezentowania w wiadomościach telewizyjnych. Ważne, iż został wyprodukowany w trzech wersjach językowych – w językach państw szczególnie zainteresowanych sytuacją w Polsce i w Rosji – po angielsku i po niemiecku. Mówiąc krótko – zadbano, by ta właśnie wersja stała się podstawą sposobu postrzegania tragedii smoleńskiej przez cały świat.
Autorem tej decyzji musiał być oczywiście ktoś na samych szczytach kremlowskiej władzy. Inaczej bowiem, RIA NOWOSTI – oficjalna agencja rosyjska – nigdy by tego nie zrobiła. Ostatecznie jednak, mimo determinacji i wysiłku, jaki początkowo włożono w upowszechnienie tej informacji, relacja pokazująca zbliżony do prawdy przebieg wydarzeń została przez Rosję odrzucona. Skoncentrowano się na kłamstwie smoleńskim – czterech podejściach do lądowania, winie pilotów i pancernej brzozie. Prawdę zepchnięto do podziemia i stała się obiektem zinstytucjonalizowanej agresji. Ale przywołane filmy są dowodem na to, iż 10 kwietnia 2010 r. była szansa na uczciwe badanie smoleńskiej tragedii.
WIĘCEJ NA TEN TEMAT W NAJNOWSZYM NUMERZE "NASZEGO PAŃSTWA"!
Kliknij i zobacz maretiał RIA Novosti:
Źródło: Nasze Państwo
Dorota Kania