Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Czeka nas życie z koronawirusem - mówi portalowi Niezalezna.pl profesor Robert Flisiak

- Co powiedzieć sceptykom szczepień przeciwko COVID-19? Trudno wymyślić coś bardziej jednoznacznego, bo skoro nie przekonują "anty-szczepionkowców" wyniki badań, efekty w postaci uodpornienia w Izraelu i Wielkiej Brytanii, to trudno znaleźć mocniejsze argumenty - ocenia profesor dr hab. nauk medycznych Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku; prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych; członek Rady Medycznej działającej przy premierze. I dodaje: "Nie jestem zwolennikiem wprowadzenia przymusu szczepień, stawiam na pomoc i edukację". Profesor Flisiak nie ukrywa, że czeka nas życie z koronawirusem, wobec którego na szczęście będziemy coraz bardziej uodpornieni. Oczywiście pod warunkiem, że nie zmutuje on w bardziej niebezpiecznym dla człowieka kierunku.

YouTube/Radio Białystok

Czy obecną falę zakażeń koronawirusem możemy uznać za przeszłość i co nas czeka jesienią? 

Stan epidemii w Polsce został ogłoszony 20 marca 2020 r. Tego dnia było zarejestrowanych 70 zidentyfikowanych zakażeń i 0 zgonów... Jeżeli uda nam się zejść do tego poziomu to będzie moment, gdy na pewno odwołanie epidemii będzie zasadne. 

Jak należy oceniać indyjski wariant koronawirusa? Czy istotnie jest groźniejszy od innych?

Musimy obserwować zachowanie się wirusa, nowe warianty, takie jak choćby właśnie indyjski czy jeszcze nowszy lioński. Niektóre zidentyfikowane warianty miały znaczenie epidemiologiczne, zwiększające zakaźność, ale nie miały większego wpływu na przebieg ciężkości choroby. Szczepionki chronią nas - dotychczas - przed wszystkimi wariantami, ale musimy obserwować, co wyniknie z dalszych mutacji wirusa. 

Czy możemy wskazać jak będzie wyglądać nasze życie z COVID-19 za kolejne pół roku, rok? Czy można z nim będzie żyć "zwyczajnie"?

Uważam, że czeka nas życie z koronawirusem, wobec którego będziemy stopniowo coraz bardziej uodpornieni. W końcu stanie się tylko kolejnym powodującym infekcje dróg oddechowych, które nas dopadają w sezonie jesienno-zimowym. Oczywiście pod warunkiem, że nie zmutuje w bardziej niebezpiecznym dla człowieka kierunku.

Co powiedziałby pan panie profesorze sceptykom szczepień? Czy powinny być one obowiązkowe ("paszport szczepionkowy" w Polsce ma ruszyć 25 czerwca)? 

Sceptykom trudno powiedzieć cokolwiek przekonującego, bo skoro ich nie przekonały wyniki badań, obserwacje w praktyce klinicznej i efekty w postaci uodpornienia w Izraelu i Wielkiej Brytanii, to trudno znaleźć mocniejsze argumenty. Nie uważam za celowe wprowadzenie przymusu szczepień, raczej należy pomóc, zwłaszcza seniorom, którzy z jakiegoś powodu nie mogli zostać zaszczepieni, bo często są to osoby, które mają problem z oczytaniem sms-a, czy fizycznym dotarciem do punktu szczepień. Trudna jest do przecenienia w tym rola lekarzy POZ oraz ośrodków pomocy społecznej. 

Co sądzi pan o szczepieniu małych pacjentów?

Jeżeli chodzi o szczepienie dzieci, będzie ono możliwe, gdy skuteczność i bezpieczeństwo szczepień zostaną potwierdzone w badaniach klinicznych i usankcjonowane stanowiskiem Europejskiej Agencji Medycznej oraz zmianami w Charakterystykach Produktu Leczniczego.

Jak długo będziemy odczuwać skutki pandemii zdrowotne, społeczne, finansowe? 

Skutki zdrowotne, te bezpośrednio związane z COVID-19, przez kolejne miesiące. Niestety skutki pośrednie, czyli zaniedbania w opiece nad innymi chorymi, pozostaną z nami na wiele lat. Wiele przypadków, zwłaszcza opóźnionych rozpoznań nowotworów, jest już nieodwracalna, bo zbyt późno zdiagnozowani chorzy zmarli lub umrą wkrótce... 

Czy uda się zagospodarować wyzwoloną w ludziach podczas pandemii chęć pomagania sobie wzajemnie? Co stanie się z instytucjami powołanymi do życia w tym czasie, np. szpitalami tymczasowymi czy tymczasowymi punktami szczepień? Czy będą jeszcze potrzebne?

Szpitale tymczasowe stają się już przeszłością. W pewnym okresie pandemii były niezbędne, ale musimy sobie powiedzieć prawdę, że były złem koniecznym. Nie zapewniały, bowiem opieki zdrowotnej - wystarczającej jakości - i obyśmy w przyszłości nie musieli uciekać się do ich ponownego tworzenia. Byłoby dobrze, abyśmy nauczeni doświadczeniem tak uporządkowali infrastrukturę, by w przypadku epidemii oddziały zakaźne były w pełni gotowe kadrowo i sprzętowo na przyjęcie pierwszego uderzenia i zaoszczędzenie czasu na przekształcenie innych w oddziały wspomagające walkę z epidemią.

 



Źródło: niezalezna.pl

#szczepienia #szczepionki #koronawirus

Agnieszka Kołodziejczyk