Rozważania, czy Polski Ład to program polityczny partii szykującej się do kolejnych zwycięstw wyborczych, czy może program społeczno-gospodarczy na popandemiczne czasy, nie mają większego sensu. Jedno nie wyklucza drugiego. I świetnie zdają sobie z tego sprawę rządzący.
Opóźnienie w ogłoszeniu szczegółów Nowego Ładu (tak roboczo nazwany był program PiS) część komentatorów traktowała jako świadectwo postępującego kryzysu w łonie Zjednoczonej Prawicy. Zmęczenie pandemią, wciąż wysokie dzienne liczby zakażeń, do tego ofensywa medialna liberalnej opozycji, która sugerowała, że właściwie ma już „rozegrany” upadek rządu Morawieckiego i gotowa jest stworzyć rząd techniczny, niejasności wokół Funduszu Odbudowy – wszystko to zdecydowanie nie sprzyjało ogłaszaniu śmiałych planów przez rządzących. Zbyt duże było ryzyko, że całość zostanie zagadana przez niezwykle pewne siebie w tamtym momencie liberalne ośrodki opinii i potraktowana nieufnie przez pogrążone w jesienno-zimowej i pandemicznej depresji społeczeństwo.
W miniony weekend sytuacja była już jasna. Taktyczny sojusz Prawa i Sprawiedliwości z Lewicą, dotyczący Funduszu Odbudowy, doprowadził do błyskawicznego pęknięcia medialno-politycznej bańki, czyli sztucznie pompowanych hurraoptymistycznych nastrojów wśród liberalnej opozycji. Gdy w sobotę wieczorem okazało się, że Borys Budka wyrzucił z Platformy Pawła Zalewskiego i Ireneusza Rasia, było pewne, że Prawo i Sprawiedliwość ma oczyszczone przedpole do wiosennej politycznej ofensywy. To naprawdę dobry timing, świetne wyczucie czasu. Spadek zakażeń i zgonów związanych z COVID, poluzowanie pandemicznych obostrzeń nie tylko dało oddech milionom Polek i Polaków w ich codziennym życiu, lecz także stworzyło przestrzeń, by PiS przypomniało, że wciąż jest partią o najwyższych w Polsce notowaniach. I że nie dzieje się to przypadkiem.
Szczegóły Polskiego Ładu szybko wpadły w interpretacyjne schematy – zarówno w social mediach, jak i wśród publicystów. Weekendowy przegląd tradycyjnych i społecznościowych mediów pozwalał właściwie w ciemno przewidywać, gdzie przeczytamy, że PiS to socjaliści, komuniści i „gierkowszczyzna”, a gdzie, że to program dobry dla banksterów. Opinie lewicowców głosiły, że „plan łączy w radosną syntezę postulaty libertariańskie, konserwatywno-socjalne i po prostu reakcyjne”. Wśród gospodarczych liberałów różnych opcji niosły się z kolei głosy, że „Robin Hood z Nowogrodzkiej zabierze bogatym, by pomóc biednym” i przeważały rozważania w tonie: „Czy Polski Ład to etatyzm i socjalizm plus”. Mówiąc pół żartem, pół serio, można podsumować, że publicyści jak zwykle są nieukontentowani. Tylko czy miliony wyborców będą podzielać ich niezadowolenie?
Najchętniej porozmawiałbym o szczegółach Polskiego Ładu, przyglądając się jego realizacji. I to zarówno w kwestiach polityki zdrowotnej, fiskalnej, rodzinnej, jak i w sprawach dotyczących wielkich projektów z dziedziny polityki historycznej – myślę o odbudowie Pałacu Saskiego. W tej ostatniej sprawie zapiszę tymczasem jedynie nieuczesaną myśl. Otóż fakt, że PiS chce mieć swój projekt na miarę odbudowy Zamku Królewskiego, to jeden z pomysłów, które bardzo różnią rządzących od lumpenliberalnej (mamy dwie lewe niewidzialne ręce rynku) opozycji. Czy wizja odbudowy Pałacu Saskiego podpada pod romantyczne: mierz siły na zamiary, czas pokaże, ale to i tak znacznie więcej niż to, co od dawna oferuje Polkom i Polakom towarzystwo spod Budki z niczym.
Uważnie przyglądałem się, jak odebrany został w moich rodzinnych stronach, na wielkopolskiej wsi, wstęp do prezentacji Polskiego Ładu, przedstawiony przez Jarosława Kaczyńskiego. Przypomnę pokrótce: „Dobrych kilka lat temu mówiłem (...), że jestem dumny z tego, że PiS reprezentuje polską wieś. I powtarzam te słowa dzisiaj: tak, jestem z tego dumny. Jestem dumny z tego, że PiS reprezentuje polską wieś i wielką część polskich miast. Że reprezentujemy różne grupy społeczne”.
Prezes PiS podkreślił, że ludzie, którzy próbują się od wsi odcinać i ją lekceważyć, „są śmieszni i niemądrzy”. Konkludował: „Ogromna większość Polaków, nawet tych, którzy już od pokoleń mieszkają w miastach, w tym w wielkich miastach, wywodzi się ze wsi. Taka jest Polska i każdy polski patriota musi to wiedzieć. My polską wieś szanujemy i wiemy, że osiągnięcie równości, jeżeli chodzi o poziom życia i poziom szans, to jest jeszcze cel nieosiągnięty, a to jest nasz cel i będziemy w tym kierunku iść. Służyć będą temu najróżniejsze przedsięwzięcia”.
To, co uderzyło mnie w krótkich rozmowach z ludźmi z Polski B, którzy słuchali prezentacji Polskiego Ładu, to ich przekonanie, że PiS powinno nadal rządzić, bo jest programowo wiarygodne. To przebija się nawet w głosach ludzi zmęczonych pandemią, których irytowały obostrzenia i którzy w najbardziej oczywisty sposób swoją frustrację wylewali na rządzących. W weekend w ich głosach i wypowiedziach było słychać: „Co było, to było, będzie lepiej, z PiS wiemy, na czym stoimy, po tamtych niczego dobrego nie można się spodziewać”.
A równocześnie widać było wyraźnie, że te wątki, tak ważne dla kilkudziesięciu milionów Polek i Polaków żyjących w mniejszych miejscowościach, na wsiach i w małych miastach, kompletnie znikały w social mediach, gdy w miniony weekend na bieżąco komentowano Polski Ład. To jest wciąż „ślepy punkt” dla naszej opinii publicznej, nie tylko dla jej jawnie liberalnej części. Wśród polityków nikt tak nie potrafi dziś mówić do wsi i o wsi jak Jarosław Kaczyński i Andrzej Duda. Nie tylko liberałowie, lecz także ludowcy i lewica są daleko w tyle, nawet gdy próbują mniej lub bardziej udanie wbijać kliny między PiS a wiejski elektorat.
Z czego to wynika? Nie sądzę, żeby chodziło jedynie o kwestie ściśle materialne czy stuprocentowo spełnione obietnice (choćby ustawa PKS i Kolej+ to rzeczy „mocno do tyłu”). Istotniejsze jest to, że najważniejsi politycy kojarzeni z PiS są odbierani jako autentyczni, gdy mówią o Polsce B. I gdy mówią do niej. Ich przekaz jest odbierany jako godnościowy.
Jest też coś więcej. Na szczęście za PiS nie ciągną tabuny celebrytów, medialnych autorytetów, wykorzenionych „ludzi kariery”, którzy w dzieciństwie „srać chodzili za chałupę”, a którzy co rusz poprawiają sobie humor, pokazując „wieśniakom”, gdzie jest ich miejsce. I że jest ono rzekomo bardzo nisko w hierarchii społecznej.
Polski Ład jest wizerunkowym zwycięstwem PiS/Zjednoczonej Prawicy nad opozycją, którą niegdyś nazywaliśmy totalną, a dziś trafniej będzie określić ją mianem rozmemłanej. Rządzący znów nadają tempo politycznej grze. Jeśli nie będą strzelać samobójczych goli, jeśli Polski Ład przyniesie kolejny wzrost społeczno-gospodarczy, korzystny także dla mniej zamożnych, to wynik następnej rozgrywki będzie pewny.