Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Wawrzyniak dla Niezalezna.pl: Nawet z „Lewym” na Wembley byłoby ciężko. Bez niego mamy wielki problem

Jakub Wawrzyniak jest jedynym, obok Łukasza Piszczka, polskim piłkarzem, który trzykrotnie uczestniczył w finałach mistrzostw Europy (2008, 2012, 2016). 49-krotny reprezentant były reprezentant nie kryje obaw przed środowym meczem Biało – Czerwonych z Anglią na Wembley. - Bez najlepszego piłkarza świata, każda, nawet zdecydowanie mocniejsza od naszej, reprezentacja miałaby z Anglikami problem. Myślę, że remis w Londynie będzie dla Polaków szczytem marzeń – twierdzi w rozmowie z „Niezależną.pl” Wawrzyniak.

Jakub Wawrzyniak
Jakub Wawrzyniak
Fot.Tomasz Hamrat/Gazeta Polska

Niezależna.pl: Prawdziwy pomór padł na reprezentację Polski przed wylotem na Wyspy. Z Anglią zagramy bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego i mających pozytywne wyniki testów na koronawirusa Grzegorza Krychowiaka, Mateusza Klicha i Kamila Piątkowskiego. Szczególnie bez trzech pierwszych - nie ma co marzyć o dobrym wyniku w Londynie?

Jakub Wawrzyniak: Cóż... Zagramy bez mocnych filarów. Prawda jest taka, że nawet z Robertem byłoby dosyć ciężko. Bez niego będzie... bardzo ciężko. Wiadomo, są Krzysztof Piątek i Arek Milik, ale nie ma co ukrywać – kapitana nie da się zastąpić. Czołowy piłkarz Leeds United Mateusz Klich siedzi zamknięty w hotelu. Z jego testami to był zresztą niezły kabaret. Raz wynik był pozytywny, raz negatywny, potem znów pozytywny. Grzesiek Krychowiak z kolei, to od lat lider drugiej linii. Naprawdę, wyrwa w składzie naszej kadry jest ogromna.

To tak ku pokrzepieniu serc. Pamięta pan mecze reprezentacji ze swoim udziałem, w których nie byliście faworytem, a mimo to utarliście nosa gigantom?

Wygrany 2:0 mecz z Niemcami za kadencji Adama Nawałki. Mierzyliśmy się z mistrzami świata, którzy wtedy przez trzy lata nie przegrali żadnego meczu eliminacyjnego. I kolejne starcie na Stadionie Narodowym. Tym razem z Anglikami, kiedy selekcjonerem był Waldemar Fornalik. Mecz został przełożony o dzień, bo w pierwotnym terminie murawa zamieniła się w największy basen w Polsce. Przegrywaliśmy po golu Wayne'a Rooneya. Wyrównał Kamil Glik. Wtedy byliśmy naprawdę bardzo bliscy pokonania Wyspiarzy.

Brak czołowych graczy może mieć wpływ na naszych piłkarzy? Jak wynika z pana doświadczenia – Polacy przed wyjściem na boisko, jeszcze w szatni będą zastanawiać się jak im pójdzie bez Lewandowskiego i Krychowiaka?

Nie sądzę. Tuż przed meczem zawodnicy się wyciszają. Skupiają na swoich zadaniach, wizualizują boiskowe sytuacje. To nie miejsce ani czas, żeby myśleć o nieobecnych. Każdy koncentruje się na sobie i na zadaniach jakie ma do wykonania.

Porozmawiajmy o bliskiej panu defensywie. Jak ocenia pan grę obrońców w dwóch meczach za kadencji Paulo Sousy, z Węgrami i Andorą?

O Andorze nie ma nawet co mówić. Rywale nie stworzyli żadnej groźnej sytuacji, więc nasi obrońcy nie musieli bronić. Warto odnotować debiut Kamila Piątkowskiego. Na plus. Nie miał okazji do popełnienia błędów. W niedzielę Maciek Rybus był osamotniony na lewym wahadle. Z prawej strony fajnie współpracowali Bartek Bereszyński i Kamil Jóźwiak, a „Rybka” był sam. Dochodziło do tego, że w role lewego pomocnika musiał wcielać się Robert Lewandowski. Ze szkodą dla ataku. Wolę „Lewego” w polu karnym, gdzie każde jego dojście do piłki pachnie golem. Żal jego potencjału na rozgrywanie piłki. Co do meczu z Węgrami, to już kolejny selekcjoner na własnej skórze musiał się przekonać, że nie ma defensywy bez Kamila Glika. To lider tej formacji i jest zdecydowanie za wcześnie żeby z niego rezygnować. A w jego miejsce wstawiać Michała Helika, który nie ma doświadczenia Kamila i przede wszystkim nie jest zgrany z pozostałymi obrońcami i bramkarzem. Posadzenie Kamila na ławce było ewidentnym błędem Paulo Sousy.

Skoro już zeszliśmy na trenera, to jak pan ocenia Portugalczyka po dwóch meczach Polski pod jego kierunkiem?

Paulo Sousa został zatrudniony po to, żeby wygrywać z najlepszymi. Na razie ma parasol ochronny. Fajnym podsumowaniem pierwszego etapu jego pracy mógł być mecz z Anglią, ale tak jak teraz niewiele możemy powiedzieć o naszej drużynie pod jego wodzą, tak samo będzie i po środzie. Jakiekolwiek wnioski po starciu w Londynie będą niepełne, bo zagramy w mocno okrojonym składzie. Jest takie powiedzenie: - z kadrą trzeba być na dobre i na złe. Tym samym należy dobrze życzyć trenerowi.

Co panu podpowiada doświadczenie i intuicja? Jaki będzie rezultat starcia na Wembley?

Wydaje mi się, że po środowym meczu wciąż będziemy mieli cztery punkty na koncie. Wypada żałować, że pojedynek z Anglią nie odbędzie się trzy, cztery dni później. Jestem pewien, że wtedy Robert by zagrał. „Lewy” to maszyna. Życzyłbym sobie, że tak jak była ogólnonarodowa dyskusja po przyjęciu przez Roberta orderu od prezydenta Dudy, to żeby w sobotę znów zawrzało i ludzie komentowali jak szybko Robert wrócił do gry i błysnął w Bayernie w meczu z Lipskiem.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#eliminacje mistrzostw świata #Polska-Anglia #piłka nożna #Jakub Wawrzyniak

Piotr Dobrowolski