Akademia Fonograficzna podała listę albumów i artystów nominowanych do nagrody przemysłu muzycznego – Fryderyka za rok 2012. Likwidacja wielu kategorii sprawiła, że dojdzie do wręcz kuriozalnych pojedynków: Litza kontra Peszek, Brodka kontra Waglewski, Hey kontra Andrus. Jak to możliwe?
Historia Fryderyków ma już 18 lat, niestety ta pełnoletniość może się okazać niezbyt szczęśliwa, albowiem zredukowanie liczby kategorii sprawiło, że do jednego wora wrzucono bluesmanów, raperów, wykonawców piosenki poetyckiej i wyznawców metalu.
Muzyka rozrywkowa znalazła się na czterech kategoriach, jazz w trzech, a muzyka poważna to kategorii... 10!
Nic więc dziwnego, że nie ja jeden, będąc zarówno członkiem Akademii Fryderyków, jak i rady w kategorii jazzowej, nie rozumiem tego ograniczenia. W opinii, że szkodzi to samej nagrodzie, jestem w przytłaczającej większości, że szkodzi muzyce – również. Wiele niszowych gatunków zwyczajnie nie ma szans z popowym hitem czy massmediową papką. No bo niby jak ma rywalizować Robert Friedrich (nominacje za zjawiskowy utwór „Wilki dwa” i cały album „Robaki” Luxtorpedy), rockers z krwi i kości, z Marią Peszek, która w kreacji swojej autodestrukcji przekroczyła chyba wszelkie rozsądne granice? Jak porównać twórczą rockową wizję zespołu Hey w najlepszej konwencji indie rocka i Katarzyny Nosowskiej z pastiszową konwencją medialnego celebryty Artura Andrusa? Jak oceniać szanse Nosowskiej i jej kompanów skupionych na sztuce na tle nastawionej na skandal Peszek? Jak położyć na jednej szali T. Love i ich „Old Is Gold”, a na drugiej Brodkę i jej „LAX”, gdy w dodatku w tej samej kategorii startuje „Do Rycerzy, do Szlachty, do Mieszczan” Hey!
Absurd? Absurd.
Mdło wypada tutaj tłumaczenie Piotra Metza, który na stronie Związku Producentów Audio-Video tłumaczył:
„Ta decyzja dojrzewała w nas od dłuższego czasu. Liczba fryderykowych kategorii rosła od lat kilku, będąc nie tylko w opozycji do europejskich trendów w tej dziedzinie, ale i wzmagając spory merytoryczne. Przenikanie się gatunków spowodowało, że paradoksalnie, wprowadzanie coraz bardziej specjalistycznych kategorii utrudniało klasyfikowanie poszczególnych pozycji”.
Więcej w weekendowej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Piotr Iwicki