Słychać głosy, że przeprowadzając zdecydowanie proaborcyjny manewr ideowo-polityczny, PO oddała swój elektorat centroprawicowy. Z jednej strony to spory prezent dla Rafała Trzaskowskiego, który od lat buduje w Warszawie swoje wpływy na lewicy. Z drugiej – kryje się za tym nadzieja, że w kolejnych latach pomoże to odbudować poparcie dla Platformy wśród młodszego pokolenia Polek i Polaków, którzy nawet w mniejszych miastach wyszli jesienią na ulice.
Ale tego tortu, czyli młodego lewicowo-liberalnego elektoratu, ewidentnie nie wystarczy dla wszystkich, a uważają go za swój i Platforma, i Lewica, i ruch Hołowni. I w jakiejś mierze jeszcze Konfederacja. Walka o ten elektorat szczególnie w przypadku trzech pierwszych sił dość poważnie zagraża wizji zgodnej współpracy. A co z pozostawionym przez PO elektoratem konserwatywno-liberalnym? O ile jeszcze istnieje w większych niż śladowe ilościach, pewnie będzie wybierał między Zjednoczoną Prawicą, Konfederacją i – jednak – Polską 2050. Chyba coraz poważniej można się zastanawiać, czy plus minus dwudziestolatki, z rewolucyjnymi hasłami na ustach, przywrócą III RP w jej stare koleiny.