W latach 70-tych byli twórcami największych sukcesów reprezentacji Polski. Dziś, już z boku przyglądają się grze kadry narodowej, ale wciąż mocno interesują się jej losami i trzymają za Biało-Czerwonych kciuki. Dlaczego Paulo Sousa ma nie uczyć się języka polskiego? Dlaczego każdy trener jest najlepszy tylko, kiedy się go zatrudnia? Oto jak wybór Portugalczyka na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski przyjęli legendarni piłkarze i trenerzy.
Przez zaniechania pseudonaukowców w kształceniu kadr trenerskich, w kraju trudno było znaleźć odpowiedniego kandydata do zastąpienia Jerzego Brzęczka. Wszyscy najlepsi piłkarze reprezentacji grają w średnich, mocnych lub bardzo dobrych klubach europejskich i mają skale porównawczą dotyczącą stylu prowadzenia treningów.
Zawodnicy to myślący ludzie i polski trener na dorobku, bez większego doświadczenia, ma im bardzo niewiele do zaoferowania. Stąd taki, a nie inny wybór. W myśl zasady – jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Sousa ma niezłe CV. Pracował w wielu europejskich klubach. Miał kontrakt z czołowymi piłkarzami i będzie miał inne spojrzenie na naszych graczy. Może Boniek uznał, że pora na model portugalski. Tam jest Santos i Ronaldo, tu będziemy mieli Sousę i Lewandowskiego. Nasza drużyna nie jest na tyle silna żeby zdobywać mistrzostwo świata czy Europy, ale na pewno ma możliwości, by zdecydowanie lepiej, niż ostatnio, grać przeciwko wyżej notowanym rywalom.
Każdemu nowemu selekcjonerowi życzę samych sukcesów, spokoju i wytrzymania presji, która towarzyszy kadrze na każdym kroku. Chciałbym się jeszcze odnieść do stylu zwolnienia Brzęczka. To nieprawda, że była to jednoosobowa decyzja Zbyszka Bońka. Sądzę, że wiedzieli o tym jego najbliżsi współpracownicy. Prezes PZPN-u przeprowadził swojego rodzaju test lojalnościowy, który jego zaufani zdali, bo nic zbyt wcześnie nie wyciekło do mediów.
Jan Tomaszewski, fort. Zorro2212, CC 3.0 (WikiMedia)
Przede wszystkim gratuluję Zbyszkowi Bońkowi wyboru nowego trenera reprezentacji, a Paulo Sousie bardzo profesjonalnego przywitania się z kibicami w Polsce. Jestem pewien, że za jego rządów, drużyna nie będzie chowała się za podwójną gardą i pokornie czekała na ciosy rywali. Polska wreszcie zacznie grać odważnie, na przeciwników wyjdzie z otwartą przyłbicą. Mecz można przegrać, ale jeśli już przyjdzie przełknąć porażkę, to z odczuciem, że zrobiło się wszystko, by uzyskać korzystny wynik. Hiszpania wygrała z Niemcami 6:0, ale przegrani mieli wiele sytuacji do zmiany wyniku, nie zamknęli się we własnym polu karnym. I kibice w Niemczech to docenili. Czy ktoś miał do naszych piłkarzy pretensje, że na Euro w 2016 roku przegrali ze Portugalią?! Nikt! Bo Polacy walczyli, nie oddali pola przeciwnikom.
Wierzę, że nowy selekcjoner postawi na odważny, pełen polotu futbol. Pierwszym zadaniem dla Portugalczyka powinien być codzienny kontakt z najważniejszymi zawodnikami reprezentacji. Wzajemne poznanie się i przekonanie liderów zespołu do swojej filozofii pracy i stylu gry. W dobie świetnie rozwiniętych mediów społecznościowych i komunikatorów, to nie powinno być trudne.
Przy okazji mam apel do Paulo Sousy: - Nie ucz się polskiego! Nie czytaj, nie słuchaj, co mają do powiedzenia dziennikarze. Rób swoje. A żurnaliści niech pytają, a nie narzucają swoje propozycje co do składu, tak jak to było w przeszłości. Trzymam kciuki za nowego trenera i nowe otwarcie reprezentacji Polski!
Paulo Sousa prowadził we Francji jeden klub – Girondins Bordeaux. Bez sukcesów. Dlatego szybko został zwolniony i przez to ma nad Sekwaną złą opinię. Ale każdemu w pracy zawodowej może się zdarzyć niepowodzenie, dlatego nie należy pochopnie oceniać Portugalczyka. Jego wybór na trenera reprezentacji, to suwerenna i podjęta jednoosobowo, decyzja Zbigniewa Bońka.
Prezes z pewnością wiedział na kogo się decyduje i czy ten człowiek jest w stanie spełnić oczekiwania. Szef PZPN stwierdził, że wielokrotnie rozmawiał z Sousą przez Skype i jest pod wrażeniem jego wiedzy na temat naszej drużyny. Wiadomo, że jak zawsze, i tak wszystko zweryfikuje boisko. Z doświadczenia wiem, że kiedy podpisuje się ze szkoleniowcem kontrakt, to jest on najlepszy na świecie. Dopiero później, zaczyna się o trenerze różnie mówić...
W końcówce kadencji Jerzego Brzęczka kadra grała zdecydowanie poniżej swojego potencjału i możliwości. Dlatego zatrudnienie Paulo Sousy traktuję jako powiew świeżości. To drugi w historii polskiej piłki obcokrajowiec, który obejmie reprezentację. Na Leo Beenhakkera nikt nie narzekał, Holender wprowadził nas w 2008 roku na Euro, więc liczę, że i z Sousy kibice będą zadowoleni.
Na dziś to świetny wybór, ale wszystko zweryfikuje marzec i spotkania z Węgrami i Anglią. Co do głosów, że nowy selekcjoner będzie miał mało czasu na poznanie zawodników, to odpowiadam, że obecnie żaden trener reprezentacji, nie ma czasu ani na trening ani na bardziej wnikliwe poznanie swoich podopiecznych. Liczę, że nowy szkoleniowiec wyzwoli w piłkarzach entuzjazm i wiarę. A za tym przyjdą wyniki.
Zebrał Piotr Dobrowolski