Każdego roku dziesiątki dzieci z wrodzonymi wadami serca wyjeżdżają na operacje do kierowanej przez Edwarda Malca niemieckiej kliniki. Rodziców przekonuje się, że polska służba zdrowia nie jest w stanie podołać takim problemom zdrowotnym. Milionowe koszty pokrywane są z publicznych zbiórek i oszczędności rodzin, a tymczasem z powodzeniem można by te dzieci leczyć w Polsce, często bezpłatnie.
Edward Malec to światowej sławy kardiochirurg. Do 2007 r. pracował w szpitalu uniwersyteckim w Krakowie-Prokocimiu. Z placówką rozstał się w atmosferze skandalu i oskarżeń o mobbing.
To wtedy powołał fundację Cor Infantis, która organizuje zbiórki pieniędzy i wyjazdy na operacje do kierowanej przez niego monachijskiej Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej Uniwersytetu Ludwiga Maximilliana.
Według lekarzy, rodziców i polityków zajmujących się zdrowiem leczenie dzieci w prywatnej klinice za granicą to więcej niż trwonienie oddanych w dobrej wierze pieniędzy.
– Neguje się polską medycynę, wprowadza terror informacyjny, mówiąc rodzicom: „Tu jest źle, tam jest dobrze, a jeśli nie zbierzecie pieniędzy, wasze dziecko umrze”. To absolutna nieprawda – mówią „Gazecie Polskiej Codziennie” kardiochirurdzy z Prokocimia
. – Ten proceder trwa i nic nie wskazuje na to, aby miał się zakończyć – mówi proszący o anonimowość lekarz z wieloletnim stażem.
– Nie nazwę tego inaczej niż hochsztaplerstwem. Polska kardiochirurgia dziecięca stoi na światowym poziomie. Nie ma nic złego w leczeniu za granicą, gdy dotyczy to schorzeń, które nie mogą być leczone w kraju. W innym wypadku to zwykłe dorabianie sobie kosztem szczodrych ludzi i samych chorych – mówi Bolesław Piecha, b. minister zdrowia.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Mucha