Unia Europejska nic nie może ze mną zrobić - powiedział dzisiaj Alaksandr Łukaszenka, komentując nałożone na niego sankcje. Uznał, że wprowadzenie śladem UE sankcji przez Ukrainę to "niegodne stanowisko".
- Jestem w polityce nie pierwszy rok, możliwe, że już zbyt długo zostałem w tej polityce. To jedna strona medalu, a druga wygląda tak, że mam wystarczające doświadczenie, byłem objęty sankcjami wiele lat - powiedział podczas wywiadu dla przedstawicieli białoruskich i zagranicznych mediów.
Według niego "UE nie wie, co robić z Łukaszenką".
- Zawsze starają się coś ze mną zrobić, a nie trzeba (...). Nas wybrał naród białoruski i on z nami coś zrobi
- dodał. - Niczego z Łukaszenką zrobić nie będą mogli - stwierdził, cytowany na portalu telewizji STV.
Łukaszenka skrytykował też przyłączenie się Ukrainy do unijnych sankcji.
- Nie wprowadziliby sankcji wobec nas, i Wołodia Zełenski (prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski) by na to nie poszedł. A wprowadzili i on pobiegł za nimi. To niegodne stanowisko - cytuje jego słowa agencja TASS.
Zagroził też Ukrainie sankcjami. - Uważajcie, żebyśmy my nie zamknęli granicy dla towarów z ukraińskiego terytorium - ostrzegł.
6 listopada weszła w życie druga lista unijnych sankcji na przedstawicieli władz Białorusi, w tym Łukaszenkę, za sfałszowanie wyborów prezydenckich i przemoc wobec protestujących. Nowa lista obejmuje 15 przedstawicieli władz białoruskich. Osoby te są objęte zakazem wjazdu do UE i zamrożeniem aktywów. Na przyjętej przez UE pierwszej liście objętych sankcjami przedstawicieli władz Białorusi odpowiedzialnych za fałszowanie wyborów i represje wobec protestujących znalazło się w sumie 40 nazwisk.