„Gazeta Wyborcza” pisze nieprawdę, jak w wypadku obecności w kokpicie Tu-154M gen. Błasika, i tego nie prostuje. To skandaliczne – mówił po spotkaniu „Judaizm a etyka dziennikarska” jeden z jej współzałożycieli red. Konstanty Gebert.
Nasz dziennikarz rozmawiał z Konstantym Gebertem po spotkaniu z rabinem Boazem Pashem (do niedawna Naczelnym Rabinem Krakowa) poświęconym etyce dziennikarskiej w perspektywie judaizmu.
Publicysta odniósł się do kontrowersyjnych publikacji „Wyborczej”, chociażby tych, które dotyczą katastrofy smoleńskiej oraz tego, że gazeta uporczywie wprowadzała opinię publiczną w błąd, przekonując o obecności gen. Andrzeja Błasika w kokpicie samolotu Tu-154M w momencie katastrofy.
– Gazeta nie powinna była tego pisać – stwierdził Gebert. –
Popełniła masę błędów. I co więcej, nie zawsze je prostuje. Ja o to toczę wojnę z moim szefostwem od początku istnienia „Gazety”. Jestem zdania, że każdy błąd w „Gazecie” trzeba prostować. Sprostowania kłamstw powinny być drukowane w „Gazecie”. Moje szefostwo jest innego zdania, a ja nie jestem szefem – dodał.
Dopytywany o unikanie sprostowań przez „Wyborczą” przyznał: –
To, że nie drukuje się sprostowań, jest skandaliczne. Walczę, żeby ukazywały się na łamach, ale bezskutecznie.
W dyskusji odróżniono dziennikarstwo tabloidowe od tego, które prezentuje „Gazeta Wyborcza”.
– Tabloidy to tylko zadrukowany papier, a nie dziennikarstwo – mówił Gebert. Dyskutanci rozmawiali o tym, że media tabloidowe kierują się tylko względami komercyjnymi. Publicysta odniósł się do pytania z sali o podobne praktyki „Gazety Wyborczej”. Chodziło o teksty z 2009 r. publicysty dziennika Agory Adama Wajraka, w których autor wychwalał resort środowiska i ówczesnego ministra Macieja Nowickiego.
Za te artykuły płaciło ministerstwo, a „Gazeta” nie umieszczała wzmianki, że to teksty pisane na zamówienie. –
Takie publikacje oczywiście nie powinny w „Gazecie” się ukazać – podkreślił Konstanty Gebert.
Maciej Marosz
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Maciej Marosz