Brakiem konkretów zakończyło się w piątek posiedzenie Komisji Łączności z Polakami za Granicą. Posłowie nie dowiedzieli się niczego na temat środków, jakie na organizacje polonijne przeznaczy w przyszłym roku Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Pewne jest, że pula raczej się nie zwiększy.
- Pani dyrektor departamentu w MSZ-ecie tłumaczyła się chorobą i zapowiedziała przedstawienie informacji na piśmie – mówi „Codziennej" Adam Lipiński, przewodniczący komisji. Poseł PiS-u zwraca uwagę, że już teraz wiadomo, iż liczba zgłoszonych projektów jest kilkakrotnie większa niż środki, które zostały przeznaczone na ten cel.
– To nic dziwnego, budżet nie jest z gumy, zawsze jest więcej chętnych niż pieniędzy do rozdysponowania – mówi jednak Franciszek Stefaniuk, poseł PSL-u i zastępca przewodniczącego komisji.
–
Grozi nam powtórka z ubiegłego roku. Pomimo deklaracji o wprowadzeniu standardów europejskich, jasnych reguł gry i wykrystalizowaniu priorytetów, wszystko wskazuje na to, że grozi nam chaos – mówi „Codziennej" Rafał Dzięciołowski, były członek zarządu fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie.
Polacy na Wschodzie skazani są na niepewność, a w konsekwencji znacznie mniej pieniędzy. Już w tym roku ilość środków była mniejsza niż w 2011 r.
Ekspert jest zdania, że działania MSZ-etu mają na celu trzymanie w szachu instytucji polonijnych, które miałyby być zmuszone do „partnerskiej współpracy" w zamian za przyznane środki. Zdaniem Dzięciołowskiego ministerstwo może dążyć do konsolidacji środowisk, co w konsekwencji może spowodować obumieranie mniejszych, lokalnych inicjatyw.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Mucha