Literatura patriotic fiction to książki, które nie godzą się z narzucaną Polakom pedagogiką wstydu. Ich autorzy – choć mają różne poglądy – zaspokajają tęsknotę czytelników za polską chwałą i polskimi bohaterami.
Niedługo po premierze filmu „Szeregowiec Ryan” Stevena Spielberga przeczytałem w polskiej prasie obszerny wywiad z Romanem Polańskim na temat kina z Hollywood. Niespecjalnie obeznany z realiami Ameryki polski dziennikarz próbował w pewnym momencie wydusić z Polańskiego oburzenie na producentów, którzy wciskają do filmów momenty patetyczne, epatują flagą narodową i patriotyzmem.
Zdziwiony Polański odparł, że jest wręcz przeciwnie – to nie wredni producenci, lecz zwykli Amerykanie chodzący do kina oczekują takich akcentów. Czują się dumni ze swojego kraju, jego historii, z tego, że są Amerykanami, i uwielbiają oglądać to na dużym ekranie. Tym właśnie różni się normalny wolny rynek od polskiego rynku sterowanego – choć w Hollywood roi się od zacietrzewionych miłośników lewicy, kiedy przychodzi do liczenia pieniędzy, nikt nie waha się zaspokajać gustów ludzi o przeciwnych poglądach.
W Polsce posłuszeństwo wobec wymogów ideologicznych salonu ma pierwszeństwo przed biznesem, czego dowodem jest powstanie tak kuriozalnego filmu jak „Pokłosie” i mur nienawiści, którym obudowuje się projekty takie jak „Smoleńsk” Antoniego Krauze.
Moda na Polskę
Na szczęście nie w każdej dziedzinie popkultury potrzebne są wielkie pieniądze, państwowe dotacje i salonowe mecenaty.
W księgarniach widać wyraźnie, że nastała moda na Polskę, że istnieje (i jest zaspokajana) tęsknota za literaturą ku pokrzepieniu serc, a nie pisaną w ramach pedagogiki wstydu. Ścieżkę przetarły publikacje historyczne. Brzmi to dziś nieswojo, gdy wspomnimy coraz dziwaczniejsze wypowiedzi Normana Daviesa, ale w dużej mierze to właśnie jego książki o polskiej historii wywołały tę pozytywną modę. Dobrze i przystępnie napisane, potoczyście opowiedziane, uwypuklające polskie sukcesy i piętnujące zdrady naszych wrogów – no i chętnie kupowane – zainspirowały wydawców do szukania autorów i tematów.
Dziś rozpieszczeni półkami, które w księgarniach uginają się od opracowań i biografii, nie pamiętamy już tego, że lat temu 10 czy 15, żeby znaleźć dobrą, uczciwą książkę o polskiej historii, trzeba było zedrzeć parę zelówek.
Ta zmiana dotknęła też literatury popularnej. Coraz większe uznanie czytelników zaczyna zdobywać nurt, który nazywany bywa
patriotic fiction, a którego przejawy widać w różnych gatunkach – powieści wojennej, fantastycznej, horrorze, historiach alternatywnych i sensacyjnych.
Duma to wspólny mianownik
W ostatnich miesiącach pojawiło się
kilka dowodów na poszukiwanie przez polskich pisarzy nowej formuły ku pokrzepieniu serc. Nakładem wydawnictwa WarBook ukazały się dwa tomy powieści Vladimira Wolffa (pseudonim znanego historyka) „Odległe rubieże”. To alternatywna historia wydarzeń, które doprowadziły do II wojny światowej. Tom pierwszy („Kryptonim Burza”) opowiada o tym, jak po śmierci Hitlera jeszcze w latach 30. nowe kierownictwo III Rzeszy nie decyduje się na atak na Polskę, za to w 1941 r. Rzeczpospolita pada ofiarą wielkiej ofensywy sowieckiej. Tom drugi („Operacja Pętla”) rozwija tę fabułę (m.in. o świetne wątki marynistyczne). Ponieważ Wolff zakłada, że Polacy dobrze wykorzystali lata 1939–1941 na przygotowanie się do obrony, to aż serce rośnie, kiedy czytamy, jak nasze wojska dzielnie radzą sobie z Armią Czerwoną. Oczywiście przewaga sowiecka jest ogromna, ale wojna nie przypomina kampanii wrześniowej, tylko jest pojedynkiem godnych siebie przeciwników.
To, że jest to premiera akurat WarBooka, nie powinno dziwić. Wcześniej nakładem tej oficyny ukazało się kilka książek, które rozbudziły chęć czytelnika na patriotic fiction (a może po prostu trafiły w istniejące już, lecz niezaspokojone oczekiwania). Marcin Ciszewski w serii powieści militarno-fantastycznych wysyłał polskich żołnierzy w niedaleką przeszłość, by brali udział w kampanii wrześniowej czy Powstaniu Warszawskim.
Wspomniany Vladimir Wolff w „Stalowej kurtynie” inspirowany powieściami Larry’ego Bonda czy Toma Clancy’ego opisuje polską armię dającą odpór białoruskiej inwazji, w „Czerwonej apokalipsie” bój o wolną Ukrainę z Rosją, Polską i Ameryką w rolach głównych, a w „Piaskach Armagedonu” losy polskich żołnierzy na Bliskim Wschodzie podczas islamskiego przewrotu.
Sławomir Brudny, właściciel Endera, w swoim manifeście wydawcy pisze wprost:
„to seria pełnych akcji książek militarnych. Ich główną postacią zawsze jest Polak – niekoniecznie z urodzenia, czasem z wyboru. Na swojej drodze spotyka autentycznych polskich bohaterów. Tych w naszej historii jest bez liku – i to niezależnie od epoki, przełomowych wydarzeń czy momentu dziejowego”. Brudny
wyszukuje młodych autorów, nieskażonych Peerelem czy michnikowszczyzną, bo to
„spod ich pióra wychodzą książki pełne emocji, dostarczające wielu wrażeń, ale i rozbudzające patriotyzm. Patriotyzm w jego najlepszej wersji – odrzucający ksenofobię i uprzedzenia, a jednocześnie wzmacniający nas siłą wiedzy i dumą z poprzednich pokoleń”.
Duma to wspólny mianownik dzieł patriotic fiction. Nawet kiedy bohaterowie przegrywają, czynią to z honorem, zawsze zaś ich przygody przypominają nam o tym, że Polak to ktoś więcej niż bezmyślny konsument ciepłej wody w kranie, że
istotną częścią naszej narodowej tradycji jest bohaterstwo, odwaga, wrażliwość na krzywdę słabszych, walka za wolność waszą i naszą – i że „nigdy z królami nie będziem w aliansach”.
Dumy nie brak i w najnowszej powieści Marcina Wolskiego „Mocarstwo”. To książka rozgrywająca się w alternatywnej rzeczywistości nakreślonej wcześniej w książce „Wallenrod”. Wolski opisuje, jak Piłsudski (który żyje dłużej, niż było to naprawdę) wybiera sojusz z Hitlerem przeciw sowieckiej Rosji. W efekcie dalszych wydarzeń Polska wychodzi z II wojny światowej zwycięsko, nie dochodzi do zagłady Żydów, a mapa Europy wygląda zupełnie inaczej.
W „Mocarstwie” mamy już lata 80. XX w. owej alternatywnej rzeczywistości, kiedy to Polska jest już potęgą na skalę globalną, zwaną nawet żandarmem świata. Słodkie marzenie, które świetnie opisuje Tomasz Łysiak:
„Czasem człowiek śni o czymś tak pięknym, że gdy zbudzi się, jest zły, iż sen już się skończył. Tak samo jest z najnowszą książką Marcina Wolskiego. »Mocarstwo« to najlepszy rodzaj literackiego marzenia, jakie może się przytrafić: marzenia o silnej Polsce, którą mogłaby nam ofiarować Historia, gdyby miała taki kaprys. Jak stwierdza główny bohater »pół życia warto oddać za taki sen«”.
Jeszcze bardziej fantastyczny, ale niesłychanie polski sen znaleźć można w najnowszej książce autora SF i fantasy Tomasza Kołodziejczaka. Zbiór opowiadań „Czerwona mgła” czytać należy wespół z jego powieścią „Czarny horyzont”. Akcja toczy się mniej więcej za pół wieku, po dziwnych i przerażających wydarzeniach, które na zawsze odmieniły historię świata. Ziemia pada ofiarą istot z innych rzeczywistości (Planów), zmienia się jej geografia, znikają lądy i morza, znikają całe narody. Jedno się nie zmienia – Polska, której królem jest elf (bo na szczęście i nowi sojusznicy zjawili się na Ziemi) prowadzi bohaterską walkę z istotami ciemności, zbrojna w wiarę katolicką, odwagę i honor oraz wierność tradycji przodków, bijących się swego czasu z Hitlerem czy Stalinem.
Wykuć swój los
Łatwo nazywać polskich autorów
patriotic fiction fantastami – to prawda, tworzą równoległe rzeczywistości, operują zgrabnie fantastycznymi wątkami, bawią się historią, kreują fantastyczne wizje.
Warto jednak zauważyć, że wszystkie te powieści łączy bardzo trzeźwa ocena rzeczywistości. Tę ocenę pochwaliłby marszałek Józef Piłsudski, a pod jego pochwałą podpisał się z pewnością fiński przywódca Gustaw von Mannerheim, który dzięki olbrzymiej determinacji uchronił swój kraj zarówno przez Niemcami, jak i Sowietami. Lekcja jest prosta – narody by przetrwać, muszą same wykuwać swój los. Szczególnie trudne, ale i szczególnie konieczne jest to w przypadku narodów żyjących między potężniejszymi sąsiadami. Opatrzność pomaga tylko tym, którzy robią wszystko, by pomóc sobie samemu. Tym, których stać na wychowanie własnych bohaterów, wierność własnej tradycji, którzy w grobach swoich przodków widzą fundament własnej przyszłości, a nie wstydliwy balast.
Tego uczy nas patriotic fiction – i ta lekcja jest dziś bardzo potrzebna.
Autor jest pisarzem i publicystą. W latach 2008–2011 kierował działem krajowym „Rzeczpospolitej”, w okresie 2011–2012 był publicystą tygodnika „Uważam Rze”. Obecnie jest redaktorem naczelnym portalu wNas.pl i autor radia WNET. Niedawno ukazała się jego powieść „Demokrator”
Źródło: Gazeta Polska
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Piotr Gociek