Klub Ronina, niezależny warszawski klub dyskusyjny, może stracić lokal. To oprócz inwigilacji księdza w Sadownem i przejęcia tygodnika „Uważam Rze” kolejny przykład walki ze słowem niezależnym. Jednocześnie w tym samym czasie rząd przygotowuje ustawę o walce z „mową nienawiści”.
Klub Ronina stał się obiektem ataku – właściciele lokalu, w którym odbywają się spotkania niezależnych dziennikarzy i publicystów, są namawiani do wypowiedzenia umowy.
– Obawiamy się, co będzie dalej z lokalem. Właściciele, którzy nam go udostępniali, są zastraszani i być może będziemy zmuszeni szukać innego lokum – mówi „Codziennej” Rafał Ziemkiewicz, jeden ze współzałożycieli Klubu Ronina.
„
Gazeta Wyborcza” oraz „
Fakty” TVN opisały w ostatnich dniach jedno ze spotkań Klubu Ronina. W jego trakcie Grzegorz Braun, niezależny reżyser, w trakcie dyskusji zasugerował, że należy posłać dziennikarzy TVN-u i „GW” „
na tamten świat”. Materiał – mimo że dostępny w internecie –
przez 2,5 miesiąca nie był przedmiotem zainteresowania mediów. Pojawił się dopiero tuż przed ogłoszeniem przez PO projektu ustawy o „
mowie nienawiści”.
Projekt zakłada zmianę art. 256 kodeksu karnego dotyczącego nawoływania do nienawiści na tle różnic etnicznych czy rasowych.
– Na Sejmie i Senacie spoczywa obowiązek przeciwstawiania się agresji przejawiającej się w złym języku, mowie nienawiści, która niszczy ludzi i nasze wspólne dobro, jakim jest państwo polskie – powiedziała wczoraj w Senacie marszałek Sejmu Ewa Kopacz.
PO chce odpowiedzialności karnej do dwóch lat więzienia za „
nawoływanie do nienawiści z powodu przynależności politycznej i przekonań”. Zdaniem opozycji to wstęp do wprowadzenia cenzury.
Natomiast zdaniem Rafała Ziemkiewicza wyciągnięcie w ciągu kilku dni Brunobombera, wypowiedzi radnego PiS-u Artura Nicponia, który w niewybrednych słowach krytykował Tuska, i starej wypowiedzi Grzegorza Brauna, trudno oceniać jako ciąg przypadków.
– Tworzenie specustaw uderza w czuły punkt, jakim w demokracji jest wolność słowa. Specjalne rady ds. walki z „językiem nienawiści”, mimo całej groteskowości, śmierdzą Białorusią i Putinem na kilometr.
Jeżeli społeczeństwo sprzeciwi się projektowi, władza może się z niego wycofa. Jeżeli jednak rządzący zobaczą, że nie budzi ona oporu, to będą kombinowali dalej – uważa Ziemkiewicz.
Rada, o której wspomina publicysta, to powołana przez premiera „
Rządowa rada monitorująca przejawy nienawiści”, na której czele ma stanąć minister Michał Boni. Zarejestrowanemu przez SB jako TW „Znak” parlamentarzyście już teraz nie podobają się m.in. treści kazań głoszonych w kościołach.
– Nie będzie żadnej cenzury. Nikt tu niczego nie będzie blokował. Chodzi o to, żeby po prostu troszkę inną normę wprowadzić w tym, co się dzieje na forach internetowych, ale też w kościołach w czasie niedzielnych kazań. Padają tam słowa poza normą deprecjonujące polski rząd – mówił Boni w TOK FM.
Przypomnijmy, że niedawno – jak ujawniła „
Gazeta Polska Codziennie” – patriotyczne kazanie wygłoszone przez wikarego kościoła w Sadownem stało się powodem interwencji policji. Funkcjonariusze nie zawahali się nawet odwiedzić proboszcza parafii, który w tym czasie leżał w szpitalu. Sprawą zajmował się też parlamentarny zespół ds. obrony demokratycznego państwa prawa.
– Akcja PO ma dwa cele: pierwszym jest
delegitymizacja Prawa i Sprawiedliwości przez stygmatyzację i powiązanie nas z hasłem „
język nienawiści”. Po drugie chodzi o wzbudzenie przez PO silnych negatywnych emocji w swoim elektoracie – mówi w rozmowie z „
Codzienną” Krzysztof Szczerski, poseł PiS-u. Zdaniem przewodniczącego parlamentarnego zespołu ds. obrony demokratycznego państwa prawa celem ustawy jest nie tylko atak na PiS, ale też wzbudzenie strachu wśród obywateli przed krytykowaniem władzy. – Obywatele otrzymali sygnał, że występując przeciwko PO, podpadają pod definicję „antysystemowców” zagrażających państwu – uważa poseł PiS-u.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Mucha,Samuel Pereira