Mieszkaniec Florydy wydał pieniądze otrzymane z federalnego programu mającego na celu walkę z koronawirusowym kryzysem na m.in. kupno luksusowego samochodu sportowego. Został za to aresztowany przez policję i wkrótce usłyszy poważne zarzuty.
Pandemia koronawirusa miała bardzo negatywny wpływ na amerykańską gospodarkę. Aby go zniwelować, Kongres przyjął już kilka ustaw, które miały pomóc firmom i ich pracownikom w przetrzymaniu gwałtownej recesji. Jednym z najważniejszych elementów tych ustaw był Program Ochrony Wypłat (PPP). W jego ramach właściciele firm mogą otrzymać bardzo nisko oprocentowane pożyczki na wypłaty pensji dla pracowników i inne konieczne wydatki, jak np. czynsz za wynajmowane pomieszczenia. Otrzymane pieniądze muszą spłacić w dwa lata, ale mają ogromną szansę na to, że ich dług zostanie anulowany jeśli tylko wydadzą je we właściwy sposób.
29-letni David Hines z Miami, właściciel czterech firm przeprowadzkowych, też skorzystał z tego programu. Złożył wnioski o przyznanie łącznie 13,5 miliona dolarów pożyczek w ramach programu PPP. Uzyskał akceptację dla trzech z siedmiu złożonych wniosków. Przyznający pożyczki w ramach PPP, Bank of America wypłacił mu łącznie niemal 4 miliony dolarów pożyczki.
Hines nie miał jednak zamiaru wydawać tych pieniędzy na pensje swoich pracowników. Zamiast tego zaczął przy ich pomocy spełniać swoje zachcianki. W maju na przykład kupił sobie luksusowy włoski samochód sportowy Lamborghini Huracan Evo za który zapłacił niemal 320 tysięcy dolarów. Na tym jednak nie koniec – mężczyzna wydawał antykryzysowe pieniądze na drogie ciuchy, biżuterię czy pobyty w luksusowych hotelach i portale randkowe. Zaczął je również rozdawać znajomym i rodzinie – wypisał na przykład czek na 30 tysięcy dolarów swojej matce.
Mężczyzna wpadł przypadkiem. 11 lipca wziął udział w wypadku drogowym i uciekł z miejsca zdarzenia. Policja szybko go znalazła i zatrzymała jego samochód, który był zarejestrowany na jego firmę. Ktoś zwrócił wtedy uwagę, że sportowe Lamborghini jako służbowe auto w firmie zajmującej się przeprowadzkami nie jest normalne i powiadomił o tym władze, które rozpoczęły własne śledztwo. W jego trakcie wyszło na jaw, że zdążył już przepuścić około pół miliona dolarów z przyznanej mu pożyczki, reszta została zamrożona przez bank na jego koncie do czasu zakończenia sprawy.
Kłopoty mężczyzny nie kończą się jednak na tym, że wydawał tę pożyczkę w sposób niezgodny z przepisami. Federalni śledczy odkryli bowiem, że skłamał we wnioskach o jej przyznanie. Twierdził w niej bowiem, że jego firmy zatrudniają 70 pracowników, a ich wydatki na same wypłaty to 4 miliony dolarów. Okazało się jednak, że większość tych pracowników nie istnieje, a pozostali zarabiają o wiele mniej, niż twierdził ich szef. Z wyciągów z kont wynikało, że jego firmy przed pandemią miały łącznie ok. 200 tysięcy dolarów miesięcznego obrotu a w trakcie pandemii, kiedy przestały zarabiać, Hines przestał w praktyce płacić swoim ludziom.
Hines został aresztowany w piątek i spędził weekend w areszcie. W poniedziałek sędzia zgodził się, aby oczekiwał na proces w areszcie domowym w zamian za 100 tysięcy dolarów kaucji. Usłyszał zarzuty oszustwa bankowego, składania fałszywych oświadczeń instytucji finansowej i angażowania się w niezgodne z prawem transakcję.
Datę procesu wyznaczono na 14 października.
To nie jest pierwszy kontakt Hinesa z wymiarem sprawiedliwości. Dwa lata temu zatrzymał przejeżdżającego policjanta i zgłosił mu, że jego ówczesna dziewczyna ukradła jego Lamborghini – najwyraźniej jest fanem tej marki. Policjanci szybko odnaleźli ten samochód, ale Hines przestał z nimi współpracować i uciekł przed policjantem chcącym wyjaśnić sytuację. Został w końcu aresztowany i otrzymał wyrok w zawieszeniu za stawianie oporu podczas aresztowania. W zeszłym tygodniu dostał też mandat wysokości 100 dolarów za brak maseczki w miejscu publicznym. Udzielił potem krótkiego wywiadu lokalnemu portalowi 7 News Miami, którego dziennikarz tego dnia towarzyszył policjantom. Teraz wspomina, że przed zatrzymaniem Hines narzekał swojemu znajomemu na program PPP, twierdząc, że zbyt dużo pieniędzy przeznacza on na wielkie korporacje, a zbyt mało na małe firmy takie jak jego.
Przypadek Hinesa nie jest niestety jedynym podobnym. W ramach PPP rząd przyznał już miliardy dolarów pożyczek w ramach tego programu, ale eksperci od dawna ostrzegają, że jest on niezwykle łatwy do oszukania. Pożyczki w jego ramach są przyznawane przez prywatne banki, ale gwarantowane przez rząd, a ten nie sprawdza zbyt dokładnie prawdziwości składanych wniosków. Biuro Odpowiedzialności Rządowej już 25 czerwca ostrzegło w swoim raporcie, że bez wprowadzenia dodatkowych zabezpieczeń oszuści będą dokonywać nadużyć. Departament Sprawiedliwości zapowiedział za to, że jego prokuratorzy nie odpuszczą oszustom.