Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Miękki totalitaryzm

Postmarksizm zapuścił głęboko korzenie w dusze, znieprawił charaktery, ogłupił w sposób głębszy niż jakakolwiek ideologia.

Pamiętam, jakby to było wczoraj. Zadymiona sala w piwniczce na Chmielnej, dwójka pianistów i trzydziestoparoletni Janek Pietrzak śpiewający: „Za trzydzieści parę lat, jak dobrze pójdzie”. Tekst wydawał się wybiegać w tak daleką przyszłość, że wszystko wydawało się możliwe. W istocie trudno było przewidzieć nie tylko to, co będzie za trzydzieści parę lat, ale nawet za trzydzieści parę dni. Był luty 1968 r., wkrótce miał zacząć się słynny marzec i zmienić wiele naszych dotychczasowych wyobrażeń o realnym świecie i o jego przyszłości. Dziś zdecydowanie trudniej jest przewidywać. Zresztą po siedemdziesiątce kreśli się bardziej ograniczone horyzonty. Człowiek jest też ostrożniejszy. W latach 1989–1991 naprawdę można było uwierzyć w koniec komunizmu, a nawet w koniec historii. Niestety. Owoce demokracji okazały się o wiele bardziej gorzkie, niż można było przypuszczać. W środkowym PRL-u byliśmy o wiele bardziej wolni niż obecnie, prawie nikt od profesora uniwersytetu po sprzątaczkę w KC nie wierzył w propagandę, oczywiście poddawał się obowiązującym rytuałom, udawał marksistę itp., ale wiedział swoje. Po pół wieku komfort niezależnego myślenia jest coraz rzadszy. Prześladowanie za poglądy i strach przed narażeniem się poprawności politycznej są większe niż za czasów świętej Inkwizycji, bo jednak i Kopernikowi, i Galileuszowi udało się ogłosić swoje poglądy i przeżyć. Co gorsza, ów postmarksizm zapuścił głęboko korzenie w dusze, znieprawił charaktery, ogłupił w sposób głębszy niż jakakolwiek ideologia. A dziś? Podobno na amerykańskich uczelniach na jednego konserwatystę przypada 49 lewaków. Trump mimo protestów mianował sobie „konserwatywnych” sędziów Sądu Najwyższego, a ci błyskawicznie zaczęli głosować tak, że Marks z Leninem zacierają ręce. A co będzie dalej? Skąd wypatrywać ratunku? Ze strony Kościoła? Młodzieży? Artystów? Jak zwykle są optymiści i pesymiści. Pesymiści twierdzą, że porządek na świecie i normalność na świecie zaprowadzą Arabowie, a optymiści, że Chińczycy.

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski