W łódzkim wydziale Prokuratury Krajowej toczy się wielowątkowe śledztwo korupcyjne, w którym przewijają się nazwiska znanych przedsiębiorców i polityków – dowiedziała się „Gazeta Polska”. Jak twierdzi informator "GP", prokuratorzy weryfikują m.in. zeznania biznesmena z branży węglowej Marcina W. Utrzymuje on, że jego interesy z Rosjanami i spółką CIECH miała zabezpieczać za 600 tys. euro ekipa rządowa z PO.
– W. zeznał, że pieniądze te z biura wspólnika W., Marka Falenty, odebrał jako pośrednik Michał Tusk – ujawnia informator „GP”. – Nigdy nie poznałem Marka Falenty, nie znam Marcina W. – stanowczo zaprzecza syn byłego premiera.
Marcin W. został w 2009 roku skazany za oszustwa, a dziś ma zarzuty za inne malwersacje i fałszowanie podpisów. Z pewnością nie jest to więc człowiek, którego słowa – nawet jeśli chodzi o zeznania złożone w prokuraturze – należy przyjmować bezkrytycznie.
Z drugiej strony część informacji przekazanych przez W. – jak twierdzą źródła "GP" – została przez śledczych potwierdzona. – I nie chodzi tylko o prywatyzację CIECH-u, lecz także o pieniądze, jakie miał przekazać na fundację związaną z małżonką prominentnego polityka SLD, dziś działającego w Koalicji Obywatelskiej – mówi informator „GP”.
Zresztą organy ścigania musiały uznać, że są choćby minimalne podstawy do weryfikacji rewelacji W., skoro Prokuratura Krajowa (PK) wszczęła m.in. w związku z nimi nowe postępowanie - czytamy w "GP".