"Demokracja demokracją, ale nie może być bałaganu” – powiedział dziś prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka podczas narady z szefami struktur siłowych w sprawie kampanii przed sierpniowymi wyborami szefa państwa. I kto jak kto, ale on wie jak "pilnować porządku", nie zaprzątając sobie głowy "demokracją". Dziś za nieodpowiedni jej przejaw Łukaszenka uznał... spotkania, na których zbierane są podpisy poparcia dla jego kontrkandydatów.
„Widzieliście w USA, w Europie Zachodniej, jak super-demokratyczne państwa potraktowały protestujących. Główne zadanie państwowych struktur bezpieczeństwa to utrzymanie w kraju stabilności, praworządności i porządku” – powiedział przywódca podczas narady. Poświęcono ją, jak powiedział, przeprowadzeniu kampanii wyborczej i wyborów prezydenckich.
Łukaszenka skrytykował swoich oponentów politycznych.
Dopiero trzy tygodnie temu zaczęła się kampania, a my już widzimy, że nie wszyscy kandydaci na kandydatów zamierzają przejść tę drogę w sposób cywilizowany. Pełno przypadków łamania prawa, mało tego - norm etycznych; widzimy obrażanie, ataki na władzę. Są i tacy, którzy uważają, że dla osiągnięcia celu dobre są wszystkie metody
– mówił prezydent, cytowany przez agencję BiełTA. Swoim przeciwnikom zarzucił również populizm i niczym niepodparte obietnice.
Według Łukaszenki niedopuszczalne jest przekształcenie zbierania podpisów poparcia w czasie legalnych pikiet wyborczych „w nielegalne mitingi, akcje masowe ze złamaniem wszystkich wyobrażalnych i niewyobrażalnych zasad moralnych”.
Jego zdaniem łamanie prawa może „drogo kosztować”; wezwał szefów resortów siłowych, by nie dopuścili do łamania prawa.
Najpierw przedstawiciele szeregu grup inicjatywnych (komitetów wyborczych) nadużywają prawa do organizowania pikiet w celu rozhuśtania sytuacji w kraju i destabilizacji, a potem utworzą drużyny i grupy bojowników, którzy – niewykluczone – zechcą zorganizować bitwę na placu. Oni do tego wzywają ludzi. Wszyscy się dziwią, co Łukaszenka odpowie. Odpowiedź będzie jedna, doskonale to wiecie
– zapowiedział szef państwa.
W ciągu ostatnich trzech tygodni organizowane były pikiety wyborcze i zbiórka podpisów poparcia kandydatów. Media niezależne, np. portal Naviny.by, uważają liczną obecność Białorusinów na tych spotkaniach za „wotum nieufności” wobec obecnego prezydenta i dowód, że niezadowolenie społeczne i nastroje protestu są wysokie. Kilkudziesięciu aktywistów zostało w ostatnim czasie zatrzymanych właśnie pod zarzutem udziału w nielegalnych akcjach. Część z nich już otrzymała kary grzywny i aresztu.
W ciągu zaledwie miesiąca na białoruskiej scenie politycznej pojawiły się nowe postaci, które ogniskują uwagę społeczną. Są to przede wszystkim: znany również wcześniej ze swojego wideobloga Siarhiej Cichanouski, bankier Wiktar Babaryka oraz urzędnik i biznesmen Waler Capkała. Ciechanouskiego aresztowano pod pretekstem napaści na milicjanta.
Wybory odbędą się 9 sierpnia. Zbieranie podpisów ma potrwać do 19 czerwca.