Zdecydowałem się na wytoczenie powództwa o ochronę dóbr osobistych p-ko Onetowi i red. Januszowi Schwertnerowi - poinformował na Twitterze wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Chodzi o publikację portalu, w której opisano śmierć Anny Kryńskiej w czasie kampanii samorządowej w 2018 r. Onet napisał m.in., że kobieta zasłabła ze stresu podczas spotkania, w którym uczestniczył także Kaleta.
Do doniesień Onetu Kaleta odniósł się już wcześniej w oświadczeniu. "Pani Anna Kryńska była wspaniałą osobą, z którą wielokrotnie rozmawiałem przy okazji interwencji dot. sytuacji mieszkańców ul. Poznańskiej 14. Tekst Onetu jest pełen kłamstw i manipulacji. Wygląda jak pisany na zamówienie polityczne w kampanii" - napisał na Twitterze wiceminister sprawiedliwości.
- Onet kłamie, iż podczas jednego z nich (spotkań) zasłabła. W przeciwieństwie do autora +tekstu+ mam na to kilku świadków" - oświadczył Kaleta. Dodał też, że Kryńska wielokrotnie mówiła w mediach o swoich krzywdach. "Jej kłopoty zdrowotne pojawiły się, gdy spotkało ją widmo eksmisji i dewastacja jej mieszkania
- dodał.
W związku z faktem, że to perfidne kłamstwo ciągle jest w tekście Onetu, a skutkuje ono powstaniem skierowanej na mnie fali nienawiści, zdecydowałem się na wytoczenie powództwa o ochronę dóbr osobistych p-ko Onetowi i red. @SchwertnerPL (oprócz wniosku o sprostowanie) https://t.co/BRScUcTK5E
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) June 5, 2020
W kolejnym wpisie Kaleta odniósł się bezpośrednio do fragmentu tekstu, w którym opisano, jak kobieta "pod wpływem stresu zasłabła w trakcie spotkania poświęconego reprywatyzacji". Argumentując, że to "perfidne kłamstwo" skutkuje skierowaniem w jego stronę "fali nienawiści", Kaleta poinformował, że skieruje pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko portalowi oraz autorowi tekstu.
Według Onetu, "3 października 2018 r. na planie kręconego przez PiS spotu wyborczego wymyślonego przez Piotra Matczuka i Anny Plakwicz z firmy Solvere oraz realizowanego przez współpracowników Michała Lorenca zmarła Anna Kryńska, działaczka upominająca się o prawa osób pokrzywdzonych reprywatyzacją. Wzmianki na temat tego zdarzenia pojawiały się w mediach, jednak prawdę o tym, co wydarzyło się tamtego dnia, jak dotąd skrzętnie skrywano".
"Nagranie zorganizowano w kamienicy przy ul. Poznańskiej 14. Jako pierwsza przed kamerą wystąpić miała Anna Kryńska, która doskonale znała to miejsce. Mieszkała tam niemal przez całe życie, aż w końcu wskutek reprywatyzacji została zmuszona do opuszczenia domu. Był wczesny wieczór. Anna Kryńska była mocno zestresowana. Sąsiedzi, którzy przyglądali się produkcji pamiętają, jak co jakiś czas podchodziła na zaplecze i prosiła o łyk wody. Wyglądała na potwornie zmęczoną. W końcu zrobiono jej makijaż i postawiono przed kamerą"
- czytamy w artykule Onetu.
Jak ustalił portal, po tym, gdy Anna Kryńska zaczęła odpowiadać na pierwsze pytanie dziennikarki, "zaraz poczuła ból, zesztywniała i upadła na ziemię". "Wkrótce wyszło na jaw, że kobieta chorowała od dłuższego czasu, o czym wiedziała Katarzyna Matuszewska (która zorganizowała wg ustaleń Onetu wywiad z Kryńską -red.). W dniach poprzedzających nagranie stan Anny Kryńskiej był fatalny. Trzy tygodnie wcześniej pod wpływem stresu zasłabła w trakcie spotkania poświęconego reprywatyzacji, w którym uczestniczył Sebastian Kaleta. Trafiła wówczas na oddział intensywnej terapii, dowiedziała się, że musi mieć wszczepiony rozrusznik serca. W domu czekała na wyznaczenie terminu operacji. Jej stan nie pozwalał nawet na samotne wychodzenie do sklepu. Każdy dodatkowy stres stanowił dla niej śmiertelne zagrożenie" - napisał Onet.