Biegły z zakresu pożarnictwa przygotowuje opinię dotyczącą okoliczności powstania pożaru w Biebrzańskim Parku Narodowym - poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Białymstoku Łukasz Janyst. W śledztwie planowane jest też uzyskanie ekspertyz dotyczących m.in. szkód przyrodniczych.
Pożar bagiennych łąk i lasu w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego Parku Narodowego trwał - z przerwami - tydzień, akcję gaśniczo-ratowniczą zakończono 26 kwietnia. Z danych ze zdjęć satelitarnych wynika, że ogień objął powierzchnię prawie 5,3 tys. ha. Park ostatecznie powierzchnię tę wyliczył na 5,5 tys. ha na terenie parku i jego otuliny.
W akcji wzięło udział w sumie ok. 1,5 tys. strażaków zawodowych i ochotników wspieranych m.in. przez żołnierzy obrony terytorialnej, służby parkowe i leśne czy okolicznych mieszkańców. Używano samolotów i śmigłowców Lasów Państwowych, policji i Straży Granicznej.
Śledztwo, w którym m.in. ustalane są przyczyny i okoliczności tego pożaru, wszczęła Prokuratura Okręgowa w Białymstoku. Dwie główne hipotezy to umyślne bądź nieumyślne podpalenie. "Biegły brał udział w oględzinach, zostanie przez niego przedstawiona opinia z zakresu pożarnictwa co do źródeł tego pożaru, tzn. jaki był jego charakter, czy to było samoistne, czy może spowodowane przez kogoś" - powiedział prok. Janyst.
Dyrektor parku Andrzej Grygoruk zakłada podpalenie, nawet ustanowił 10 tys. zł nagrody finansowej za wskazanie sprawcy. Potem dołożył się do niej również wójt gminy Sztabin oraz osoby prywatne. Obecnie kwota ta sięga 126 tys. zł. "Żadnych konkretów na razie nie ma, raczej dostajemy informacje o domysłach czy przypuszczeniach" - powiedział.
Śledztwo białostockiej prokuratury dotyczy też spowodowania zniszczeń w przyrodzie w wielkich rozmiarach, w tym na terenie prawnie chronionym. Tu także konieczna będzie specjalistyczna, kompleksowa ekspertyza, również z wykorzystaniem np. inwentaryzacji szkód.
Biebrzański Park Narodowy jest największym w Polsce. Zajmuje ok. 59 tys. ha. Chroni cenne przyrodniczo obszary bagienne. Jest ostoją wielu rzadkich gatunków, zwłaszcza ptaków wodno-błotnych i łosi.
Badania skutków przyrodniczych pożaru bagiennych łąk i lasu nad Biebrzą rozpoczął Instytut Badawczy Leśnictwa. Mają potrwać 5,5 roku, bo - zdaniem naukowców - taka perspektywa jest konieczna, by można było formułować wnioski po takim zdarzeniu, jakim był tak rozległy pożar. Jedną z kluczowych kwestii jest ustalenie, czy i jak długo przyroda będzie wracała w tym miejscu do stanu sprzed pożaru.