Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Komisja M. Sroki zwróci się do Sądu Okręgowego w Warszawie o ukaranie b. szefa CBA Ernesta Bejdy za niestawiennictwo oraz o doprowadzenie go na posiedzenie • • •

To nie jest świat dla starych ludzi

Pandemia koronawirusa pokazała stosunek Zachodu do ludzi starszych, którzy po przekroczeniu wieku emerytalnego stają się dla systemów opieki społecznej zbędnym balastem.

Eugenika i eutanazja w krajach Europy mają się świetnie. Zapoczątkowana w Szwecji w latach 20., a udoskonalona przez Hitlera w obozach zagłady naukowa metoda, dzieląca ludzkie życie na lepsze i gorsze, na opłacalne i nieopłacalne, na pożądane i niepożądane, jest wdrażana w Unii Europejskiej pod rozmaitymi postaciami. Obecny kryzys wyostrzył jej założenia.

Nie opłaca się ratować

Według statystyk prawie połowa zgonów z powodu COVID-19 miała miejsce w domach spokojnej starości. Domy opieki społecznej stały się szybkimi umieralniami. Niektóre nie zamawiały nawet testów na koronawirusa, aby oszczędzić. Działo się tak niemal wszędzie: we Francji, w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Belgii czy Holandii. W większych krajach Unii w domach opieki przebywa ok. 400–800 tys. pensjonariuszy, masowo oddawanych pod opiekę prywatną bądź państwa, gdy stają się uciążliwi i ich życie zaczyna kolidować z planami dzieci.

We Francji w tych instytucjach zmarło ok. 1/3 osób w podeszłym wieku, w Belgii – ponad połowa. W Hiszpanii, Wielkiej Brytanii czy we Włoszech było to kilkanaście tysięcy zgonów. Ale wcale nie to jest najbardziej szokujące, bo przecież starość i choroby są największym sprzymierzeńcem zarazy. Smutne i przerażające jest to, że tym bezbronnym ludziom w podeszłym wieku, którymi obiecano się opiekować, odmawiano testów, leczenia, nie mówiąc już o intensywnej terapii.

Nie chcę nawet sugerować, że za przyzwoleniem rodzin, chociaż może w przypadku drogich prywatnych domów opieki, gdzie doba pobytu kosztuje kilkaset euro dziennie, byłaby to uzasadniona teza. We Włoszech już teraz wiadomo, że w kilkuset placówkach złamano wszelkie procedury bezpieczeństwa. Podobnie działo się na początku pandemii w USA, ale za oceanem szybko na celownik wzięły ten sektor rodziny, media i opinia publiczna, przez co wzmocniono nad nim nadzór.

Poza uchybieniami procedur walki z koronawirusem seniorom skąpiono procedur i testów. Środki ochrony osobistej oraz płyny dezynfekcyjne kierowane były wpierw do służby zdrowia, a potem na rynek. Testami zarządzała służba zdrowia, podobnie jak terapią. Szybko okazało się, że każde życie ma różną wartość.

Nie będziemy ich leczyć

Były kraje, które od początku nie kryły, że mają swoją strategię względem osób starszych. W awangardzie była oczywiście Szwecja, gdzie lekarze otrzymywali bezpośrednie wskazówki, aby nie ratować seniorów w sposób uporczywy i pozwolić ich organizmom na samodzielną walkę z wirusem. Jednak Szwecja to kolebka eugeniki i nie ma się tu czemu dziwić.

W przypadku Niemiec taka postawa jednak nieco szokuje. Niemiecka służba zdrowia jest wzorowa, jak cały kraj. Działa bardzo skutecznie, a wyniki w walce z COVID-19 są imponujące. Sto kilkadziesiąt tysięcy wyleczonych na ten moment to ścisła światowa czołówka, to robi wrażenie.

Już w marcu „Frankfurter Allgemeine Zeitung” ujawnił, że organizacje skupiające lekarzy i ratowników medycznych podpisały nowe zalecenia, z których wynikało, że należy dokonywać segregacji pacjentów w przypadkach masowych zakażeń. Kryterium była szansa na wyleczenie, więc młodzi i ci bez innych chorób byli pacjentami priorytetowymi, a starzy, z chorobami towarzyszącymi i w ciężkim stanie – już nie.

Zasada „triage” była także stosowana we Włoszech, w Wielkiej Brytanii, Francji czy Hiszpanii. To właśnie metoda selekcji pacjentów ze względu na ich kondycję. W Polsce stosowany jest system S.T.A.R.T. (Simple Triage and Rapid Treatment – Prosta Selekcja i Szybka Pomoc). Pacjentów zielonych – w dobrym stanie – transportuje się jako ostatnich, żółci – poważnie poszkodowani – jadą przed nimi, czerwoni
– w pierwszej kolejności, bo ich życie jest zagrożone. Czarni – to przypadki beznadziejne, którym niesienie pomocy nie ma sensu. Jak nietrudno się domyślić, ta ostatnia kategoria stawała się bardzo liczna.

O stosowaniu selekcji mówili w wywiadach sami lekarze. Przyznawali się do swojej bezradności, braków w infrastrukturze i sprzęcie. Trzeba było po prostu wybierać, czy do respiratora podłączyć kobietę w średnim wieku, czy wysuszonego starca. Kto miał najwięcej szans na przeżycie, otrzymywał pomoc.

Lekarze często stawali przed dramatycznymi wyborami etycznymi. Mieli chęć niesienia ratunku każdemu, jednak stykali się z bezdusznością systemu. Ich nie można obwiniać. Można jednak stwierdzić, że polska droga – strategia maksymalnej redukcji możliwych zakażeń – przyniosła bardzo dobre efekty również dla osób w podeszłym wieku.

Eugenika i eutanazja Unii Europejskiej

Ów utylitaryzm w stosunku do życia ludzkiego przeraża, lecz jeśli przyjrzeć mu się bliżej, jest konsekwencją prowadzonej polityki wobec osób w wieku poprodukcyjnym. Z punktu widzenia inżynierii społecznej opiekuńczego państwa dobrobytu byt poprodukcyjny staje się dla systemu opieki zdrowotnej jedynie kosztem. Dlatego jest tak wiele argumentów na rzecz zwiększenia efektywności funkcjonowania tych systemów, także od strony kosztowej. Naturalnie argumentacja etyczna w tym zakresie jest bulwersująca i sprowadza się do moralnego uzasadniania wygaszania życia, czyli eutanazji.

Legalne zabójstwa czy wspomagane samobójstwa ludzi starszych weszły już do porządku dziennego wielu krajów Europy, jednak eutanazyjne szaleństwo przybiera coraz rozleglejsze formy. Zanim je opiszę, chciałbym jednak poddać pod refleksję istotę rzeczy: skoro w normalnym czasie funkcjonowania ludziom oferuje się możliwość zakończenia życia przy różnych przypadkach, to jak uzasadniać ratowanie życia osób w podeszłym wieku, obarczonych rozmaitymi chorobami, w przypadku pandemii koronawirusa?

W Europie Zachodniej możliwości eutanazyjne stale się rozszerzają. W Holandii zaczęto je praktykować już w 1973 r. W 2002 r. dołączyły do niej Belgia, potem Szwajcaria i Luksemburg. Wkrótce wspomagane samobójstwo zaczęło być w krajach Beneluksu jedną z istotnych przyczyn śmierci. W 1991 r. zanotowano 128 tys. zgonów z różnych przyczyn, w tym 2300 z powodu eutanazji, ale do tego procederu aplikowało aż 25 tys. ludzi!

Najbardziej bulwersujące jest jednak to, co dzieje się w Belgii. Od 2014 r. zupełnie legalnie można zabijać tam dzieci, a od 2015 r. – także z powodu depresji. Aktualnie wachlarz powodów do odebrania sobie życia w majestacie prawa jest bardzo szeroki. Obejmuje także złe samopoczucie czy niezadowolenie ze swojego wyglądu.

Trzy lata temu Belgowie zabili dwójkę dzieci w wieku 9 i 11 lat. 9-latek miał guza mózgu, natomiast 11-latek mukowiscydozę. Dzieci zadecydowały o tym same, a rodzice przytaknęli.
Obecnie przed sądem w Gandawie toczy się proces wobec trzech lekarzy oskarżanych o nadużycie „słodkiej śmierci”, jak lansuje się ją wśród postępowców. Asystowali oni przy odebraniu życia Tinie Nys, która była zupełnie zdrowa, ale wpadła w dołek psychiczny po rozstaniu z chłopakiem. Po kilku sesjach lekarze wydali autorytarną opinię, że 38-letnia kobieta nadaje się do eliminacji.

W Holandii natomiast zdarzył się przypadek, że lekarz nie pytał pacjentki o zgodę i po prostu ją uśmiercił. Sąd uniewinnił go, ponieważ „potwierdzenie woli pacjenta nie jest koniecznym środkiem ostrożności”.
Jest czymś niewyobrażalnym, że to, co zostało zapoczątkowane w obozach koncentracyjnych – Dachau, Auschwitz, Buchenwald czy Gross-Rosen, wdrażane pod przymusem i groźbą śmierci w celu eliminacji zbędnego życia – dzisiaj w Unii Europejskiej traktowane jest jako ostateczny przejaw empatii i wolności wyboru.

„Tak. Myśl taka pojawiła się u Hitlera po raz pierwszy jesienią 1939 r.” – zeznał podczas procesu norymberskiego H.H. Lammers, szef Kancelarii III Rzeszy. Poskutkowało to rozkazem z 1 września z 1939 r. do prof. K. Brandta, w którym Hitler przyznaje niemieckim lekarzom przywileje eutanazyjne (tzw. śmierć z łaski). Szacuje się, że w samych Niemczech dokonano co najmniej 200 tys. takich aktów łaski.
Obecnie w krajach, gdzie praktyka jest legalna, statystyki eutanazji są ukrywane.

Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji
(www.globalizacja.org)

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Tomasz Teluk