Pouczają, chcą być na pierwszym planie, choć same nie do końca potrafią zastosować się do obowiązujących przepisów. Paulina Kosiniak-Kamysz i Małgorzata Kidawa-Błońska w tej kampanii wyborczej wiele razy wypowiadały swoje "złote myśli", a jak jest z praktyką? Pokażmy to na przykładzie noszenia maseczek. Krótko mówiąc - nie jest najlepiej.
Żona kandydata PSL na prezydenta RP Władysława Kosiniaka-Kamysza to jedna z barwniejszych postaci obecnej kampanii wyborczej. Najpierw na konwencji wyborczej swojego męża (nazwanego "tygrysem") zapowiedziała, że nie będzie "milczącą" pierwszą damą, która nie ma swojego zdania, "chowa się za ogrodzeniem prezydenckiego pałacu i wyłącznie statystuje swojemu mężowi".
Ostatnio z kolei postanowiła napisać list do pierwszej damy Agaty Kornhauser-Dudy.
- Uważam, że gdy nasi mężowie rywalizują w prezydenckim wyścigu, nam z pola widzenia nie może zniknąć to, co najważniejsze - zdrowie i życie polskich dzieci
– podkreśliła, choć prezydent Andrzej Duda po atakach na Pierwszą Damę wyjaśniał już, że jego żona prowadzi przede wszystkim działalność charytatywną, włącza się też w działalność edukacyjną.
Paulina Kosiniak-Kamysz lubi pokazać, że "wie lepiej", a jak sama przestrzega obowiązujących reguł? Weźmy na przykład pod uwagę noszenie maseczek. Internauci wytykają Paulinie Kosiniak-Kamysz, że nieprawidłowo zakłada maseczkę - podczas jednej z konferencji prasowych, co uchwycili fotografowie, miała odsłonięty nos. Zdjęcie idealnie pasuje do albumu z cyklu "Jak nie nosić maseczki". To zadziwiające, bo żona lidera PSL jest od 2012 roku lekarzem dentystą.
(screen z wp.pl)
Jeżeli chodzi o pouczanie i wskazywanie kierunków, to oczywiście jedną z głośniejszych postaci kampanii wyborczej jest Małgorzata Kidawa-Błońska. Kandydatka PO na prezydenta podczas dzisiejszej konferencji prasowej także zaprezentowała instrukcję, jak nie należy obchodzić się z maseczką. Niedopasowana maska zsuwała się kandydatce na prezydenta, a ta... poprawiała ją rękami.