Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Nie ma Boga prócz rozumu, a Macron jest jego prorokiem

Koronawirus odsłonił wszystkie problemy laickiej Republiki, także nieodpowiedzialność francuskich elit. Prezydent Emmanuel Macron mówi, że stosuje się do zaleceń naukowców, a przy okazji wprowadza jakąś namiastkę „religii rozumu”. W czasach rewolucji zwolennicy „kultu rozumu” przejęli nawet na pewien czas katedrę Notre Dame w Paryżu. Czy mamy dzisiaj powtórkę historii, w lateksowych rękawiczkach ochronnych?

Emmanuel Macron udzielił wywiadu włoskiej prasie i twierdzi, że rząd podejmował „najsurowsze środki tak szybko, jak to możliwe”. Spytany o jego słynne wyjście do teatru z Brigitte, aby pokazać, że należy „żyć normalnie”, 6 marca, czyli 11 dni przed pozamykaniem wszystkich w domach, mówił: „Na każdym etapie przestrzegałem trzech zasad: opieraliśmy nasze decyzje na doradztwie naukowym, dostosowywaliśmy się do ewolucji kryzysu i podejmowaliśmy proporcjonalne środki”. Pewnie dlatego posłano ludzi na wybory lokalne, a już następnego dnia (inny etap?) ogłoszono wprowadzenie zakazu wychodzenia z domów. Akcje Macrona zapewne polecą w dół, ale nie jest to jedyny dziwny aspekt działania władz Republiki.

Wielkie zmartwienie Paryża

Niejako między wierszami widać wyraźnie troskę o to, by epidemia COVID-19 nie doprowadziła do „nawrócenia Francji”. Czym się martwi Paryż? Możliwością tego, że „ekstremiści religijni wykorzystają kryzys zdrowotny, by grać na ludzkich lękach i głosić, że zbliża się koniec świata”. To rzeczywiście poważne zmartwienie.

Media podają, że od 1 marca Międzyresortowa Misja ds. Czujności i Zwalczania Nadużyć Sekciarskich (Miviludes) otrzymała 40 zgłoszeń. Tutaj do jednego worka wrzuca się oszustwa dotyczące fałszywych środków na leczenie koronawirusa np. z próbami religijnego odczytania epidemii jako znaku. Zostać sekciarzem jest wyjątkowo łatwo.

Kolejny aspekt „religii rozumu” to próby zastąpienia religijnych potrzeb ludzi działaniami świeckimi. Psychologowie i psychiatrzy wyjaśniają, że wirus SARS-CoV-2 po prostu wywołuje „archaiczne lęki” i powoduje trudności z wyzwoleniem mechanizmów adaptacyjnych, ponieważ zagrożenie jest niewidzialne. Na przykład neuropsychiatra Boris Cyrulnik analizuje wpływy ludzkiego strachu przed koronawirusem, lęku przed utratą najbliższych czy własną śmiercią. Wszystko naukowo i racjonalnie.

Zamiast Kościoła duchowy telefon zaufania

Władza jednak wie, że ludzie mają swoje „potrzeby duchowe”. Pozamykane kościoły, sanktuaria, pogrzeby bez udziału rodziny, wyłączeni z pracy kapelani szpitalni zostaną zastąpieni „duchowym telefonem zaufania”. Macron spotkał się z przedstawicielami religii oraz masonerią i padł tam pomysł „zielonej linii”. W sprawę włączyła się też ulubiona przez francuskiego prezydenta Rada Naukowa ds. COVID-19. Poparła ona 24 marca projekt uruchomienia takiej „zielonej linii duchowej” dla potrzebujących wsparcia w tego typu wymiarze. Nie ma spowiedzi, nie ma mszy św., ale taki „telefon zaufania spełniałby ludzkie potrzeby bycia wysłuchanym i otrzymania porady” – reklamował pomysł Olivier Wang-Genh, wiceprzewodniczący Związku Francuskich Buddystów (UBF). „Ta możliwość duchowego wsparcia za pośrednictwem jednego numeru telefonu wydaje się nam niezbędna, zwłaszcza że wielu praktykujących nie ma kontaktu z instytucjami religijnymi lub ośrodkami kultu w swoim sąsiedztwie” – dodawał Mohammed Moussaoui, przewodniczący Francuskiej Rady ds. Kultu Muzułmańskiego (CFCM). Głos zabrał też Wielki Mistrz Wielkiego Wschodu Francji (GODF) Jean-Philippe Hubsch, który uznał taką inicjatywę nawet za „niezbędną”. Tylko przedstawiciel katolików lekko się od pomysłu separował.

Taka „zielona linia” wspierająca synkretyzm religijny zalatuje zresztą absurdem. Dyskutowano m.in. o tym, czy trzeba będzie po wykręceniu numeru wybierać opcje w rodzaju – porada księdza, imama, pastora, rabina, masona. Do takich wymiarów Republika usiłuje sprowadzić religię w czasach zarazy.

Kolejna organizacja pozarządowa

Państwo samo zaspokaja potrzeby wspólnotowości obywateli. Popiera happeningi w rodzaju balkonowego wsparcia dla pracowników medycznych, zapala na wieży Eiffla wielki napis „dziękujemy”. Popiera wolontariat. W te dozwolone i popierane działania wpisuje się zresztą i Kościół katolicki. Masoneria zawsze chciała go wypchnąć z przestrzeni publicznej i sprowadzić do roli pozarządowej organizacji charytatywnej. Teraz się to udało. Masońsko-religijna „nasiadówka” zwołana przez prezydenta miała wydobyć „sens”, który pozwoli lepiej „stawić czoła śmierci”. W takim spotkaniu nie byłoby może nic złego, gdyby nie to, że ten fałszywy ekumenizm to jednak krok w kierunku synkretyzmu i tworzenia jakiejś religii światowej, być może nawet w przyszłości uniformizacji pogrzebów. Władza najwyraźniej boi się refleksji religijnej nad czasami, w których przyszło nam żyć, czy możliwości nawróceń.

Działania Kościoła jej to ułatwiają. 25 marca, w święto Zwiastowania, biły wszystkie dzwony kościołów Francji przez dziesięć minut. Ludzie mieli wystawiać świece w oknie. Akcja przeszła bez większego echa. Dziennik katolewicy „La Croix” konstatował: „Dzwony kościoła Saint-Léon w 15. dzielnicy Paryża rozbrzmiewają z pełną mocą. Ale świece na parapetach okien są rzadkie. Na balkonie jakaś para z czwórką dzieci trzyma świece. »To dla Zwiastowania« – wołają z czwartego piętra do starszej pani, która również zapaliła światło. Ta natychmiast zamyka okno”.

Warto jednak zauważyć, że ta inicjatywa Konferencji Episkopatu Francji (CEF) była skierowana do „wszystkich Francuzów, wierzących lub nie” jako „znak komunii myśli i modlitwy ze zmarłymi, chorymi i ich bliskimi”, a także z tymi, którzy pozostają na służbie. CEF potępiła „samolubstwo, indywidualizm, dążenie do zysku i konsumpcjonizm, które podważają naszą solidarność”. Biskupi wrzucili też temat „kryzysu ekologicznego”, który ma „zmienić nasze życie”. Było też o ideałach braterstwa, choć hasło „fraternité” ma raczej korzenie w rewolucji zwanej wielką.

Trudno zebrać mieszkańców „wielokulturowej” Francji wokół wspólnych wartości, bo po prostu wieloletnie działania władz doprowadziły do tego, że tych wartości już nie ma, a wspólne korzenie podcięto.
Republika skutecznie dba o wykluczenie refleksji religijnej w czasach zarazy i jak najbardziej laickie przeżywanie społecznej traumy. Trudne czasy stały się nawet okazją do promocji pewnych pomysłów Wielkiego Wschodu. Tymczasem „rozum” w czasach zarazy niektórym odebrało, a nominacja Macrona na jego proroka raczej śmieszy.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Bogdan Dobosz