Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie przesyłało bieżących informacji do Kancelarii Prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego - wynika z przesłuchania Radosława Sikorskiego. - To złamanie konstytucji - mówią prawnicy.
Z zeznań Radosława Sikorskiego wynika również, że utrudniał on wyjazd prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego do Katynia 10 kwietnia 2010 r. Zamiast uczczenia pamięci pomordowanych w Rosji polskich jeńców wojennych, Sikorski proponował prezydentowi udział w uroczystej defiladzie w Moskwie z okazji zakończenia II wojny światowej.
„(…) Odradzałem prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu tę wizytę zarówno w rozmowach urzędowych, jak i publicznych, np. w programie Tomasza Lisa. Uważałem, że dublowanie wizyt prezydenta i premiera nie służy wizerunkowi państwa polskiego, szczególnie wobec tak trudnego partnera jak Rosja. Sugerowałem, że właściwym uzupełnieniem spotkania premierów Polski i Rosji byłaby wizyta na grobach w Charkowie oraz jego udział na defiladzie w dzień zwycięstwa w Moskwie.(…) Potwierdzam, że odradzaliśmy prezydentowi udział w uroczystościach w Katyniu. Naszą intencją było zasugerowanie prezydentowi udziału w uroczystościach dnia zwycięstwa w Moskwie (…)” - zeznał Radosław Sikorski 13 czerwca 2012 r. w tzw. cywilnym wątku śledztwa smoleńskiego.
Nasi rozmówcy podkreślają, że mówienie o „uzupełnianiu wizyt premierów Polski i Rosji” przez prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego pokazuje stosunek członków rządu Donalda Tuska i samego premiera do prezydenta Kaczyńskiego.
- Jego wyjazd do Katynia był sabotowany wiele miesięcy przed wizytą - mówi nam Witold Waszczykowski, były wiceminister spraw zagranicznych i wiceszef BBN, obecnie poseł PiS-u. Jego słowa potwierdzają zeznania Radosława Sikorskiego, który podjął m.in. decyzję o tym, że do Kancelarii Prezydenta będą trafiały tylko depesze przetworzone w MSZ-ecie.
- Ta decyzja została podjęta na początku 2009 r. Minister Sikorski parafował pismo dyrektora generalnego w tej sprawie. Mówiłem o tym na posiedzeniu parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia przyczyn smoleńskiej katastrofy. Uważam, że minister Sikorski celowo chciał odciąć prezydenta od źródeł informacji, po to by nie miał on możliwości własnej oceny polityki zagranicznej rządu Donalda Tuska - mówi Witold Waszczykowski. -
Ze względu na to, a także konstytucyjne zadania prezydenta, powinien on mieć stały, pełny i niezakłócony dostęp do informacji, którymi dysponuje minister spraw zagranicznych. Ta zasada wynika ze wstępu do ustawy zasadniczej, ale i dalszych jej postanowień, które mówią o udziale prezydenta w prowadzeniu polityki zagranicznej. Nieprzestrzeganie tych zasad to złamanie konstytucji - mówi nam dr Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista.
Podobnie wypowiada się Wiesław Johann, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. -
Nie można ograniczać dostępu prezydenta do informacji, w przeciwnym razie mamy do czynienia ze złamaniem konstytucji - mówi.
Źródło:
Dorota Kania