W klasycznym sposobie myślenia Europejczyków, wyrażonym w kodyfikacjach wiedzy i filozofii przez Arystotelesa, a przez wschodnich ojców i doktorów Kościoła w rozprawach z teologii opartej na tejże wiedzy i filozofii, występowała zawsze naturalna dążność człowieka do całościowego ujęcia rozproszonych faktów i ich interpretacji. Symboliczne znaczenie ma tu tytuł dzieła życia św. Tomasza z Akwinu „Summa theologiae”. W odróżnieniu od tych mędrców współcześni mędrkowie prezentują raczej myśli nieuczesane. Nie umieją dokonać analizy, a więc i syntezy tworzą fałszywe.
Dla człowieka myślącego normalnie – czyli w istocie klasycznie – wszystko łączy się ze wszystkim, gdyż każde oddzielne zjawisko lub wydarzenie mieści się w ciągu zdarzeń dotychczasowej historii świata, ma też na ogół liczne analogie i nie istnieje samo w sobie, lecz z czegoś wynika i ma określone konsekwencje. Ponieważ dzisiejsi uczniowie czarnoksiężnika najwyraźniej nie widzą i nie rozumieją ani demonicznej inspiracji, ani konsekwencji swoich czynów, spróbujmy stworzyć malutką choćby summę – ot, sumkę, co po rosyjsku znaczy „torba”, czyli niezbędnik do użytku normalsów.
Ową inspirację wskazał wprost wybitny prawnik z doświadczeniem politycznym mec. Piotr Andrzejewski, określając jawny bunt kasty sędziowskiej wobec państwa jako „diabelskie naruszenie praworządności”. Powinno ono oczywiście skutkować definitywnym usunięciem wszystkich tych osobników z zawodu sędziowskiego, ale i przyjrzeniem się także innym przejawom buntu przeciw Polsce. Odwołujące się do historii określenie „rokosz” ma bowiem ten optymistyczny wydźwięk, że opisuje bunty nieudane, ale nikt wszak nie nazwie rokoszem spisku targowicy, który doprowadził do upadku I RP! Śmialiśmy się z ciamajdanu, ale pucz nie zawsze jest nieudany, a gdy sprawcom się uda, nazywa się go już przewrotem…
Otóż ze wszystkich tych ułamków rzeczywistości, gdy się je mozolnie poskłada w jakiś choćby częściowo czytelny fragment większej mozaiki, wyłania się niespodziewanie klarowny, choć ponury obraz. Oto ok. 25 proc. obywateli Polski z jakichś powodów ma gdzieś dobro swojej ojczyzny. Pojawia się zatem naturalne pytanie: czy jest ona dla nich istotnie ojczyzną, czy tylko terenem całkiem przypadkowym z racji miejsca urodzenia i posługiwania się lokalnym narzeczem, czego się jednak – jak pan Stuhr starszy – wstydzą?
Ha, ha, przypadków przecież nie ma! Cóż to bowiem za przypadek, że dziadkami lub ojcami prominentnych członków kasty – nie tylko sędziowskiej – byli skazujący polskich patriotów na śmierć komunistyczni zbrodniarze w togach lub ścigający ich po lasach, torturujący i mordujący ubecy przebrani w polskie mundury? A jeśli nie mordowali dosłownie, to ścigali i zabijali wolną myśl, jak komunistyczni przodkowie różnych dzisiejszych luminarzy nauki i sztuki walczących z „bezprawiem” rządów Zjednoczonej Prawicy, czyli rządu wybranego przez posłów, na których głosowała większość Polaków.
W najnowszym sondażu owa większość wypowiedziała się jeszcze bardziej zdecydowanie, najwyraźniej dojrzawszy wreszcie, że pretensje do rządzenia rozbestwionej bezkarnością kasty oznaczają po prostu unieważnienie owego demokratycznego wyboru, bezczelne powiedzenie narodowi prosto w twarz: „Wy se wybierajta, a i tak mają rządzić nasi!”. I oto 75 proc. tych sponiewieranych na godności wyborców odpowiedziało uzurpatorom, że kastę trzeba unicestwić i śmieci definitywnie wymieść ze stanu sędziowskiego, 80 proc. zaś uznało, iż Polacy mają w tym względzie takie same prawa jak inni Europejczycy, co pośrednio, lecz jasno oznacza zakwestionowanie praw do wtrącania się w nasze sprawy jakiegokolwiek organu UE, do których tak gorliwie donosi na Polskę nasza współczesna targowica.
Sama się jako taka w tych ostatnich sondażach określiła, głosując przeciw domaganiu się od Niemiec reparacji wojennych, a teraz przeciw suwerennemu uporządkowaniu i uzdrowieniu wymiaru sprawiedliwości przez legalną władzę w Polsce. Pisałem w poprzednim artykule, że targowiczan niechcących wyrównania krzywd poniesionych przez nasz kraj z rąk Niemców w czasie II wojny światowej było 15 proc., a otumanionych przez wbijaną ludowi do głowy pedagogikę wstydu – kiedyś kolbami, dziś dogmatami politpoprawności – ok. 25 proc. Sondaż dotyczący reformy sądownictwa pokazuje wyraźny spadek liczby pożytecznych idiotów wspierających kastę, co jest zjawiskiem pozytywnym, gdyż pozbawiona nierozgarniętych zwolenników partia antypolska zrzuca przybrane na ich użytek maski „autorytetów moralnych”, wybitnych intelektualistów czy artystów i zaczyna przemawiać znanym od wieków naturalnym dla niej głosem: „Ma tak być, bo ja tak chcę! A chcę tak, bo to dla mnie korzystne! Ty zaś, ciemny chamie, nie masz prawa kwestionować naszych przyrodzonych nadzwyczajnej kaście przywilejów, więc milcz i zapierniczaj!”.
Jak długo im jeszcze na to pozwolimy? Dopóki mniej lub bardziej zręcznie maskowali interes własny rzekomym dobrem Polski, armia lemingów mogła ich bezrefleksyjnie wspierać, ale konformiści zawsze ulegają magii wielkich liczb. Czy ośmielą się więc wprost powiedzieć teraz swoim krewnym, przyjaciołom, sąsiadom: „Tak, będę nadal głosował na tę partię, mimo że dowiedziałem się, iż jest antypolska i grupuje aferzystów, złodziei, zdrajców Polski”? Obawa przed ostateczną utratą poparcia innego niż ze strony zagranicznych mocodawców doprowadza do szału potomków „elity” zainstalowanej tu ponad pół wieku temu przez komunistów. Groźba nie tylko politycznego, lecz także karnego rozliczenia ich „dokonań” powoduje, że na serio traktują słowa prawdziwego hymnu swoich przodków, „Międzynarodówki”: „Bój to będzie ostatni...”. I do ostatka będą szkodzić nam i Polsce.
Skoro nie udało się zrujnować kraju do końca przez wyprzedaż za bezcen sreber rodowych, to uprosimy zagranicznych protektorów o sankcje gospodarcze wobec Polski za „niepraworządność” – to ostatnia już broń partii antypolskiej i musimy być przygotowani na wzmożone jej użycie w okresie przed wyborami prezydenckimi. Bo to już się dzieje. Pielgrzymki groteskowego osobnika zwącego się „trzecią osobą w państwie” z donosami do władz UE, sprowadzanie przezeń prawem kaduka jakichś komisji i prowadzenie obrad Senatu w języku obcym, mogą śmieszyć, ale stanowią groźny precedens. Jeden z organów RP uznaje bowiem za najwyższą władzę nie określonego w konstytucji suwerena – Naród – ale Trybunał Sprawiedliwości UE! A tych, którzy się temu sprzeciwiają, marszałek w komuszo-nazistowskiej poetyce porównuje do siejącego śmierć chińskiego koronawirusa!
Cofać się już nie ma dokąd. Daliśmy zniszczeć Puszczy Białowieskiej i znieprawić Sąd Najwyższy, licząc na kompromis, ale spowodowało to tylko nasilenie ataków na Polskę, więc trzeba w końcu powiedzieć Unii jasno, że granicą ustępstw jest kwestia pełnej suwerenności Polski, a jeśli zostanie ona przekroczona, to oznaczać będzie polexit w wykonaniu samej UE. Przyjaźniejsza alternatywa – Trójmorze – już istnieje.
Mistrzowski chwyt, jakim było podpisanie przez prezydenta Dudę ustawy dyscyplinującej sędziów podczas wizyty prezydenta Francji, zatkał Europę. Popierając nasz rząd swoim udziałem w demonstracji 8 lutego, zamknijmy gęby zdrajcom i ich zagranicznym sojusznikom do końca! Nie ma powrotu do sportretowanej przez Bareję groteskowo-ponurej rzeczywistości, nie chcemy mieszkać przy Alternatywy 4!