Dziesiątki jego ról filmowych to epizody, w założeniu scenarzystów – „śmieszne”, które często ratowała jedynie fantastyczna vis comica Kobuszewskiego. Właściwie więc jego legendę zbudowały role teatralne, a przede wszystkim fenomenalne występy w najlepszych polskich kabaretach. Nie ma chyba Polaka, który by nie pamiętał „wężykiem, Kaziu, wężykiem” czy wyrafinowanych szmoncesów. W dorobku teatralnym dominowały także role komediowe, niekiedy godne jego talentu. Miłość widzów do aktora zdyskontowała też TVP, zarówno w Kabareciku Olgi Lipińskiej, jak i niezapomnianych dobranockach dla dorosłych. Kto jednak, jak ja, miał szczęście widzieć go na żywo w tytułowej roli Witkacowego Wścieklicy, wie, że odszedł aktor formatu szekspirowskiego, któremu nie dane było zagrać Króla Leara.