Tak się zwie rządząca już drugą kadencję partia oligarchy Bidziny Iwaniszwilego. Po przegranej wojnie w 2008 r. wyborcy uwierzyli mu, że znormalizuje stosunki z Rosją i doprowadzi do wzrostu zamożności społeczeństwa. Coraz więcej Gruzinów dochodzi dziś do przekonania, że to mrzonka – ukrócona przez Saakaszwilego monstrualna korupcja odrodziła się za obecnych rządów, a Rosja nadal okupuje 20 proc. kraju.
Upokorzenie narodu poprzez umożliwienie rosyjskiemu deputowanemu przemawiania w języku okupanta z miejsca przewodniczącego parlamentu przelało czarę goryczy. Na ulice Tbilisi wylegli nawet ludzie nieangażujący się dotąd politycznie. Demonstranci zostali brutalnie rozpędzeni przez policję gazem i gumowymi kulami, jednak to z pewnością nie koniec protestów.