Ile jest prawdy w tekście "Wyborczej" o Mateuszu i Iwonie Morawieckich? Premier odniósł się do tej kwestii. – Ta sprawa przypomina mi troszkę tę anegdotę, że w Moskwie na placu Czerwonym rozdają samochody; nie w Moskwie, tylko w Petersburgu, nie samochody tylko rowery i nie rozdają tylko zabierają. Tyle jest mniej więcej prawdy w tym artykule „Gazety Wyborczej”. Dziennikarze z „Wyborczej" coraz bardziej popadają w różnego rodzaju agitacje, niż uczciwe dziennikarstwo, dlatego skierowaliśmy z małżonką sprawę do sądu - powiedział Mateusz Morawiecki.
Poniedziałkowa "GW" w artykule "Jak Morawiecki uwłaszczył się na gruntach kościelnych" napisała, że szef rządu wraz z żoną w 2002 roku kupili 15 ha gruntów za 700 tys. zł od Kościoła we Wrocławiu. Później rzeczoznawca ocenił, że nieruchomość już w 1999 r. warta była prawie 4 mln zł.
W sprawie natychmiastowo głos zabrało Centrum Informacyjne Rządu, które oceniło, że tekst "Gazety Wyborczej" narusza dobra osobiste premiera Mateusza Morawieckiego i jego żony. Jak poinformowano, podjęli oni decyzję o skierowaniu sprawy na drogę sądową z żądaniem "sprostowania zawartych w nim kłamstw i manipulacji".
Oświadczenie w tej sprawie wydała również żona premiera - Iwona Morawiecka.
„W odniesieniu do zmanipulowanego artykułu "Gazety Wyborczej", podpisanego przez red. J.Harłukowicza oraz zawartymi tam kłamliwymi pomówieniami kieruję sprawę na drogę sądową”
- przekazała w oświadczeniu.
Okazało się, że ekspertką od gruntów, cytowaną w tekście „GW” jest aktywna działaczka SLD, która bardzo aktywnie komentuje wydarzenia polityczne. O tym w tekście nie napisano. Z artykułu nie dowiemy się również, że owa „specjalistka” pracowała wcześniej w… Agorze.
Premier odniósł się do tej "afery" rozkręconej przez "Wyborczą".
Nie mamy z żoną nic do ukrycia; bardzo chętnie przywitałbym regulacje umożliwiające pokazanie całego naszego majątku
- powiedział dziś podczas konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
Premier podniósł parę kwestii w temacie artykułu w „GW”.
Ktoś na danym osiedlu kupuje mieszkania w podobnych cenach. Czy jest to cena rynkowa, czy nie? Wydaje mi się, że tak. Otóż w tamtym okresie, na tamtym terenie, działki były kupowane w podobnych cenach
– podał premier. Dodał, że cenniki są dostępne w Agencji Nieruchomości Rolnej.
Podkreślił, że "Gazeta Wyborcza" insynuuje i manipuluje faktami, "pomimo, że w bardzo kompleksowy sposób odnieśliśmy się do pytań, które zostały skierowane".
Morawiecki nawiązał również do osoby Marleny Joks, którą przedstawiono jako "prezeskę Dolnośląskiego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami i Zarządców Nieruchomości".
- Czy nie mamy tu do czynienia z kompletnym brakiem wiarygodności, jeżeli w artykule "Wyborczej" wypowiada się pani, która jest działaczką SLD? Czy to jest osoba wiarygodna, czy realne transakcje podkreślają wiarygodność? - pytał premier.
Szef rządu odniósł się do opinii byłego wiceprezydenta Wrocławia Macieja Bluja.
Wiceprezydent Wrocławia z ekipy, która nie sympatyzuje jako władze z Prawem i Sprawiedliwością odpowiadający za inwestycje, wypowiada się co do wartości tej nieruchomości, miażdży jednocześnie tę narrację "Gazety Wyborczej", to szanowni państwo jak skomentować tego typu artykuł?
- pytał ponownie Morawiecki.
– Myślę, że artykuł w „Gazecie Wyborczej” można skomentować bardzo prosto. Trzeba zdefiniować to pole. Zbliżają się za kilka dni wybory i przed wyborami jakoś tak się stało dziwnie, że „Gazeta Wyborcza” inwestycję mojej żony, która 17 lat temu została poczyniona, dzisiaj się dalej nic z nią nie dzieje, atrakcyjność wokół jaka jest, każdy może zobaczyć i o niej powiedziałem, jak określić tego typu atak, jeśli nie atak personalny na moją małżonkę, również na nas ze względów czysto wyborczych, ponieważ taka jest rzeczywiście jedyna intencja tych manipulacji, kłamstw, insynuacji, które tam się zawarły i dlatego oczywiście sprawę kierujemy do sądu – powiedział premier.
I dodał:
„Od tej pory, jak będę czytał wyniki meczów, tabelę ligową w „Gazecie Wyborczej”, to będę również sprawdzał na wszelki wypadek w innych mediach”.