Sto lat temu wybuchło powstanie wielkopolskie, które w niezwykle istotny sposób wpłynęło na kształt granic odradzającego się państwa polskiego i osiągnęło zamierzone cele – zarówno w 1918 r., jak w latach 30., gdy Niemcy na tych terenach prowadzili intensywne działania wywiadowcze i prowokacyjne.
Nie udało się im wykorzenić polskości, a mieszkańcy Wielkopolski po raz kolejny w naszej historii stali się wzorem odwagi i patriotyzmu. Duch zwycięskiego powstania był obecny także w czasach PRL, mimo że wszelkie patriotyczne rocznice związane z XX-leciem międzywojennym były wówczas niemile widziane. Abp Antoni Baraniak, metropolita poznański, za patriotyczną postawę i krzewienie pamięci zapłacił torturami i uwięzieniem w kazamatach bezpieki. Dziś, gdy patrzy się na Wielkopolskę, a zwłaszcza Poznań, nasuwa się pytanie: dlaczego tęczowe flagi wypierają wartości, które były tak silnie obecne 100 lat temu? Odpowiedź jest prosta: doprowadziły do tego rządy prezydenta Jacka Jaśkowiaka. Na szczęście nie wszyscy mieszkańcy Wielkopolski chcą parad równości, obrazoburczych spektakli czy panoszenia się gender – mają świadomość, że pamięć wydarzenia sprzed stu lat zobowiązuje.