Prokurator Marek Pasionek, który nadzorował śledztwo smoleńskie, wraca do pracy w Naczelnej Prokuraturze Wojskowej. Sąd, który zajmował się jego sprawą, stwierdził, że nie ma podstaw do zawieszenia go w czynnościach służbowych.
Prokurator został odsunięty od śledztwa, toczyło się też wobec niego postępowanie dyscyplinarne i prokuratorskie. Powód? Marek Pasionek miał się kontaktować z „agentami obcych mocarstw”. Tak właśnie uznał jego ówczesny przełożony, szef Naczelnej Prokuratury Wojskowej generał Krzysztof Parulski, według którego takim „agentem” był m.in. przebywający w Polsce oficer łącznikowy z USA – naszego sojusznika z NATO.
Parulski w czasach młodości w Ludowym Wojsku Polskim przeszedł Szkołę Oficerów Politycznych i jako politruk mówił zapewne żołnierzom o przyjaźni z ZSRS. Czasy jednak trochę się zmieniły, sojusze są nieco inne, a gen. Parulski na szczęście nie jest już szefem prokuratury wojskowej. I niewykluczone, że to on będzie musiał się tłumaczyć ze swoich fatalnych decyzji podejmowanych w związku ze śledztwem smoleńskim.
Źródło:
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Kania