- Przyszłość Unii Europejskiej stoi pod znakiem zapytania, zwłaszcza pod rządami karłów etycznych u władzy - jak wiecznie ''na rwie kulszowej'' Juncker, nienawidzący Polski Timmermans czy oczerniający nas Verhofstadt. Te europejskie, i polskie ''elity'' korzystają z demokracji liberalnej, która traci na znaczeniu w miarę wzrostu popularności opcji prawicowych - wyjaśnia w rozmowie z portalem niezalezna.pl poseł Janusz Szewczak.
Jak Pan ocenia pomysły PO i jej kandydata Rafała Trzaskowskiego na zdobycie zaufania wyborców? Platforma Obywatelska ma pecha, bo zawsze znajdzie się jakaś taśma, która pokazuje słabą stronę kampanii PO. Memów o zaklejaniu taśmą było bez liku.
To jest kwintesencja stylu całej Platformy Obywatelskiej: taśma klejąca, a potem kilo kitu. Cóż to jest innego, jak nie dowód, że ci ludzie po prostu nic nie potrafią zrobić w sposób porządny, profesjonalny - taki, który gwarantuje pewność, jakość i solidność. A tu z jednej strony mamy pustkę programową i intelektualną, a z drugiej - kompletny brak pomysłu, ale i autorefleksji.
Ale jak to w demokracji, każdy ma prawo się kompromitować i ośmieszać do woli, klejąc szybę taśmą, a przy okazji ''klejąc głupa''. No bo demokracja, a w szczególności osławiona "demokracja liberalna'' to taki system, w którym PO czuła się jak ryba w wodzie, bo tam nikt ani za złodziejstwa, ani za głupotę nigdy nie poniósł konsekwencji.
Jednak PO oscyluje w sondażach wokół 20 procent poparcia. O czym to świadczy? Że kompromitacji było jeszcze za mało i w tych ''elitach'' tkwi nadal nieodkryty potencjał?
No właśnie… Bo mając odrobinę oleju w głowie widać, że tacy ludzie jak Trzaskowski czy Schetyna, czy Lubnauer przecież żadnej realnej, pozytywnej zmiany ludziom nie proponują. A ich program na zasadzie ''zrobię mamie na złość i odmrożę sobie uszy'' - bo nie lubię PiS-u, jest idiotyczny! A mówienie co to oni nie zlikwidują, gdy dojdą do władzy - przecież to jest nierozumne i przeciwskuteczne. Przez lata tworzyli państwo teoretyczne, które tolerowało różne afery, ''ośmiornice'' - czy to podkarpacką, czy zachodniopomorską, gdzie nie spojrzeć tam afera…
W archiwalnych urywkach w TVP migają obrazki: Kopacz chwali sprawność rosyjskich ekip w Smoleńsku, uniżenie im dziękuje, Rostowski straszy, że nie ma ''piniędzy'' na pisowskie obietnice - i to są te elity PO, które chcą wygrać kolejne wybory?
No właśnie, Rostowski czy Kopacz - pani kłamczucha smoleńska, która powinna zniknąć ze sceny politycznej w 5 minut, co pewnie w każdym innym kraju, gdyby działa się podobna historia, nastąpiłoby błyskawicznie.
Kłamstwo mają wpisane w swoje geny, w swoją strukturę, i tam słowo nie ma żadnej wartości. Jednego dnia mówią, że są gotowi na przyjęcie każdej liczby uchodźców, a następnego twierdzą, że są uchodźcom przeciwni. Trudno o rzeczową debatę z takimi ludźmi, którzy z jednej strony szkalują Polskę, obrażają, atakują i opluwają polski rząd, sami nie mając nic do zaoferowania podstawiają nogę, a z drugiej strony rwą się do władzy i ostentacyjnie się czegoś się domagają.
Na szczęście dzisiaj moc sprawcza Platformy czy .Nowoczesnej jest zerowa. Bo ludzie już widzą, że oni są jak Grzesio-kłamczuch i Dyzio-marzyciel w jednym. Myślę, że im bliżej wyborów tym ten wynik będzie coraz bardziej topniał i takiego realnego poparcia będzie w granicach 15 procent dla Platformy, bo jest to skompromitowana formacja i przy okazji formacja bezprogramowa. W ogóle zauważyłem, że idą takie czasy, kiedy ta liberalna demokracja będzie się degradować na całym świecie, a wzorce tej nie-liberalnej demokracji mogą być znacznie atrakcyjniejsze. Różne genderyzmy i homoideologie, antywartości będą tracić na znaczeniu.
No właśnie - ale dlaczego tak się dzieje?
Dzieje się tak dlatego, że dotychczasowe elity liberalnej demokracji, zwolennicy różnego rodzaju multi-kulti i lewicy - cały ten establishment europejski kompletnie się skompromitował, podupadł i pokazał, jak bardzo jest zdemoralizowany. Widzimy przecież przewodniczącego Junckera, który ledwo trzyma się na nogach, który podtrzymywany jest przez kilku premierów…
Którzy przed kamerami udają, że nic się nie dzieje…
Tak, i słyszymy że to po prostu rwa kulszowa go dopadła. Widzimy niemieckich, europejskich polityków, którzy atakują Polskę za wycinanie drzew z kornikiem, a jednocześnie twierdzą, że wycinanie drzew w Bawarii trawionych przez kornika jest właściwe i korzystne dla niemieckiej przyrody i gospodarki.
Dlaczego takie działania są akceptowane? Przecież tu nie ma wątpliwości, że są podwójne standardy, że są politycy którym wszystko ujdzie płazem, a inni będą utrącani.
Media czasem próbują to zdemaskować i oczywiście jest potrzebna postawa twarda, zdecydowana, trzeba mieć charakter; zacząć stosować zasadę ostracyzmu i przestać traktować pewnych ludzi jako partnerów do debaty politycznej. I przestać nagłaśniać ich medialnie, każdą ich kabotyńską wypowiedź. A jeśli my próbujemy zbyt często pewne rzeczy tłumaczyć, sami się tłumaczyć, usprawiedliwiać to jest odbierane jako słabość, a nie jako siła. I zdecydowanie musi być wcielana w życie prosta formuła: ''tak, tak; nie, nie'', a nie przeintelektualizowane dywagacje. Dlaczego Niemcy potrafią swoich interesów bezwzględnie bronić i nie chcą uznać wyroku polskiego sądu w sprawie przeprosin za użycie nazwy ,,polskie obozy koncentracyjne''? Warto ponosić odpowiedzialność za własne, nawet najbardziej twarde posunięcia - ale podyktowane dobrem narodu, bo jak to się mówi: kto naród ratuje, ten prawa nie łamie.
Tyle, że pewnie nikt nie zdecyduje się na zaprzestanie unijnej gry pozorów, brania zniewag za dobrą monetę, bo wtedy mogliby nas skreślić z programów europejskich - kto zechce się tak podłożyć Unii?
Pod znakiem zapytania stoi przyszłość Unii w ogóle, ona jest zagrożona i na kompletnym rozdrożu mając takich karłów etycznych u władzy w Komisji (KE), kłamczuchów, oszczerców, jak Verhofstadt, ludzi nadużywających permanentnie alkoholu jak Juncker czy ewidentnych wrogów Polski jak Timmermans… Za tym wszystkim stoi oczywiście siła Niemiec i mieszanie się do polskiej polityki niemieckich mediów.
Oni po prostu doszli do wniosku, że Polska była im potrzebna głównie wtedy, kiedy chcieli swoje towary wyprzedać na nasz rynek, przejąć polskie fabryki za bezcen korumpując miejscową władzę, która wyprzedawała majątek narodu za grosze; zadłużają polskie instytucje, przejmują polskie banki.
Byliśmy potrzebni Unii jako tania siła robocza i wielki rynek zbytu, ale jak na tym wychodzimy?
Otworzyliśmy im rynek 38 milionów potencjalnych konsumentów, ale co do profitów z Unii, z pewnością nie ma co szaleć z zachwytu, bo około 30 mld zł netto rocznie wpływów unijnych do budżetu to jest prawie tyle samo, co 31 mld zł, które rocznie musimy oddać z tytułu kosztów obsługi zadłużenia publicznego. A 100 mld złotych rocznie wyjeżdża z Polski w formie różnego rodzaju zysków, dywidend firm i podmiotów zagranicznych. Tymczasem z samego tylko uszczelnienia systemu podatkowego uzyskujemy około 30 mld zł.
Z unijnych dotacji dla Polski i tak lwia część wraca do Niemców i Holendrów...
Ale nie chodzi już nawet o pieniądze, a raczej o to, że ta zdemoralizowana klasa polityczna europejska, lewicowo-liberalna uświadomiła sobie, że zarówno Polska jak i Węgry są takim rozsadnikiem pewnej, w ich mniemaniu, demokracji nie-liberalnej, nie takiej, która zakłada, że jest trzecia płeć, czy że 9-latka można poddać eutanazji, jak w Belgii czy Holandii. Ale unijni notable mówią nam: wy macie zasady, a my mamy pieniądze. Problem w tym, że oni mają też nasze pieniądze i to dużą ich część. Ale nie w pieniądzach rzecz, lecz w obawie Unii Europejskiej, Komisji Europejskiej, która boi się jak diabeł święconej wody ''złego przykładu'' w tym sensie, że Polska i Węgry, że kraje Europy Środkowej wytrwały przy pewnych wartościach chrześcijańskich, przy prawdziwych wartościach i nie akceptują tych różnego rodzaju dewiacji ani upadku moralnego.
Ten ''zły przykład'' idący z Europy Środkowo-Wschodniej może dać do myślenia innym krajom, nie tylko w kwestii naszej postawy i stosunku do migracji muzułmańskiej - bardzo przecież agresywnej i niebezpiecznej. Bez prawdziwych elit - ja to zresztą próbuję przybliżyć polskim czytelnikom w swojej nowej książce ,,Koniec świata starych elit'', która właśnie się ukazała - będą następować kolejne kryzysy gospodarcze, polityczne i być może militarne. Bo trudno wymagać od pustego worka, żeby stał prosto; dopiero kiedy coś w nim jest, jakaś zawartość, to można ten worek postawić pod ścianą.
Czy mamy szanse, by te elity wzrastały w Polsce?
Sięgając wstecz - jest tak, że te prawdziwe elity zostały po wojnie wytępione nie tylko w Polsce, ale również w dużej mierze w Europie. Dziś mamy łże-elity, niezwykle bogate i niezwykle już ,,utyte'', a jednocześnie zakłamane, zdemoralizowane, pogardliwie traktujące ,,ten plebs''… Słuchając wypowiedzi profesorów bliskich KOD-owi czy ,,Obywatelom RP'' czy opozycji totalnej, - to jest dokładnie przykład totalnego upadku wartości i pogardy dla idei wspólnoty narodowej, dla wartości chrześcijańskiej, dla prawdy, dla zwykłej uczciwości.
Czyli kończy się jakiś etap, zapowiada Pan koniec - ale czy tylko świata starych elit, czy można to rozszerzyć na większy obszar pojęciowy?
Na pewno tak, dlatego że przecież upadały nie takie cywilizacje, historycznie patrząc i nie takie struktury jak Unia Europejska, po prostu odchodzą już nawet fizycznie te elity, ukształtowane przez '68 rok. Nadchodzi, jak to się mówi ,,nowych ludzi plemię'' i niewątpliwie te masy, czy narody, czy jak byśmy je nazwali, one jeszcze korzystają po części z tych narzędzi demokracji, czyli kartki wyborczej dając na razie w tej formie wyraz swojego zniecierpliwienia, niezadowolenia - choćby właśnie wyborami w Polsce, na Węgrzech, w Stanach Zjednoczonych, we Włoszech, a za kilka tygodni również w Szwecji. Ale i te instrumenty demokracji zaczynają być wątpliwe, bo te elity i obecny establishment domagają się surowego przestrzeganie reguł demokracji - ale tej liberalnej, czyli tam gdzie jest mu to niewygodne, gdzie przegrywa wybory i zaczynają rządzić nie ci którzy mieli - oni łamią w sposób bezwzględny wszelkie zasady.
I wtedy ,,tak czy owak - rządzi Nowak'', czyli rządzi układ i stary liberalno-lewicowy, antynarodowy przede wszystkim, establishment Sorosa, ale jednak przestaje odnosić sukces, bo ma coraz więcej problemów i coraz więcej wpadek.
A jednak - a więc chyba jeszcze nie wszystko stracone?
Przecież od czasów biblijnych mieliśmy i faryzeuszy i fałszywych proroków, i mieliśmy potem rzekomo oświeceniową epokę, która miała opierać się na rozumie - czyli miała zlikwidować religię i wartości chrześcijańskie, Boga jako takiego. A dzisiaj właściwie wielu z przedstawicieli tych starych elit tak samo kreuje się na pół-bóstwa! Dzięki mediom, propagandzie, dzięki manipulacjom i kłamstwu, przestało się już nawet używać słowa kłamstwo, używa się pojęć typu ,,post-prawda'', albo ,,fake news'', albo po prostu mówi się, że w ogóle nie ma prawdy, jest tylko inna interpretacja faktów. No więc to wszystko razem pokazuje, że wpadliśmy jako świat w jakąś straszliwą pułapkę bez wyjścia. Jeśli nie nastąpi naturalna wymiana elit - na początku XX wieku pisał o tym bardzo dokładnie i Vilfredo Pareto w ,,Teorii krążenia elit'' - że muszą te elity dokooptować nowych ludzi, żeby się stopniowo zmieniały. Jeśli tego nie uczynią, no to potem przychodzi wymiana elit pod postacią gilotyny czy rewolucji bolszewickiej, albo nazistowskich rządów. I ten proces może, ale nie musi do końca przebiegać pokojowo.
Na czym zatem warto się skupić i co docenić?
Ja właśnie staram się pokazać, że bez powrotu do tradycyjnych wartości, do szacunku dla ludzi starszych, dla cierpienia, choroby, poszanowania mądrości pokoleń, tradycyjnych zwyczajów, świąt nie da się funkcjonować i rozwijać. Mówiąc krótko: rodzina to jednak nie dwóch panów z pieskiem, którym surogatka w Indiach urodzi pięknego dzidziusia za odpowiednią cenę i z dostawą do domu, tylko matka, ojciec, babcia, dziadek i dzieciaki czy wnuki.