Minął tydzień, od kiedy z programu „Woronicza 17” wyszli politycy opozycji: Andrzej Halicki (PO), Adam Struzik (PSL) i Piotr Misiło (Nowoczesna). Zelektryzowała ich wiadomość, że w szczecińskim mieszkaniu należącym do Stanisława Gawłowskiego, tymczasowo aresztowanego sekretarza generalnego PO, jest dom schadzek. Posłowie „totalnej” tak się wzmogli na tę wieść i fakt, że prowadzący program Michał Rachoń śmiał ich o to zapytać, że uciekli ze studia.
Złośliwi drwili, że być może udali się prosto na pociąg do Szczecina. Niezależnie od tego, triumwirat uciekinierów zorganizował konferencję prasową i zażądał odwołania Rachonia ze stanowiska. Co zabawne, tydzień później przedstawiciele „totalnych” przyjęli zaproszenie do kolejnego programu, by ostatecznie w studiu się nie pojawić. Zapewne chodziło o rozbicie audycji i pokazanie swojego sprzeciwu. Wyszło gorzej niż słabo, bo pokazali niemoc i strach przed kolejnymi pytaniami, a złośliwym dali pretekst do dworowania, że pewnie zamiast telewizji wybrali doglądanie interesu, którego tak bardzo bronili. Cóż, jak zareagują na to wyborcy – zobaczymy już niebawem.