Publikacja „Faktu” jest perfi dną napaścią na człowieka, nie polityka. Jest barbarzyńską próbą ingerowania w jego najbardziej prywatne sprawy i poniżenia go.
„Fakt” przeprowadził wywiad z szarlatanem. Tematem rozmowy z człowiekiem utrzymującym, iż potrafi przewidzieć przyszłość, był stan zdrowia prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Rozmowę – w wersji wideo – uznano za materiał superważny. Przez długie godziny był tzw. jedynką portalu gazety. Czytelnikom czy raczej widzom nie było dane poznać autora tak istotnego, i należy rozumieć, że także uznanego przez redakcję za wiarygodny i poważny, materiału. Z anonimowego dzieła któregoś z żurnalistów koncernu Ringier Axel Springer opinia publiczna mogła się dowiedzieć, że co prawda wcześniejsze gusła szarlatana dotyczące także Jarosława Kaczyńskiego nie sprawdziły się, to jednak on ciągle ma wizje dotyczące „zanikania” lidera partii rządzącej z polityki. Choć ani wróżbita, ani pracownik niemieckiego koncernu nie mówią wprost, że chodzi o śmierć, to jednak dla każdego staje się oczywiste, iż o takie „zanikanie” właśnie chodzi. Jak zareagować na coś takiego? Zignorować? Uznając, że z łobuzerką nie podejmuje się dyskusji? W mojej opinii wywiadem z szarlatanem „Fakt” przekroczył wszelkie granice, w których ramach może poruszać się dziennikarz – nawet idący po bandzie. Publikacja jest perfidną napaścią na człowieka, nie polityka. Jest barbarzyńską próbą ingerowania w jego najbardziej prywatne sprawy i poniżenia go. Nie można tolerować takich działań. Jeśli przejdziemy wobec tego „wywiadu” obojętnie, za chwilę będą kolejne, być może jeszcze bardziej odrażające i jeszcze silniej próbujące upokorzyć. Dlatego informuję, że rozpoczynam bojkot dziennika „Fakt” i całej jego redakcji. Nie będę się odnosić do ich publikacji, nie będę ich omawiać, cytować, nie będę uczestniczyć w żadnych dyskusjach z udziałem ich pracowników. Apeluję do szefów mediów publicznych, by do czasu opublikowania przeprosin zaprzestali jakichkolwiek relacji z zespołem gazety Ringier Axel Springer. Chcą być ostoją barbarzyństwa i prostactwa – OK, niech to robią za pieniądze właściciela, ale odbiorca TVP czy Polskiego Radia nie musi brać udziału w promowaniu ich działalności. Basta.