Premier Mateusz Morawiecki bierze udział w nieformalnym szczycie unijnych przywódców. Politycy mają omawiać m.in. budżet po 2020 r. oraz zmiany w funkcjonowaniu europejskich instytucji. – Odnosimy się tylko do terminu, który jest zapisany w art. 2, bo tam są zapisane wartości europejskie, w tym wspomniana \"praworządność\", ale nigdzie – podkreślam – nigdzie, nie jest w żadnym dokumencie europejskim, a tym bardziej w europejskich traktatach nie ma definicji \"praworządności\" i nie ma też definicji modelowej europejskiej demokracji. Demokracja wygląda inaczej np. na Północy i na Południu – wyjaśnił w rozmowie z portalem Niezalezna.pl były szef MSZ, Witold Waszczykowski.
Szczyt w Brukseli, w którym bierze udział premier Morawiecki poświęcony jest kwestiom nowego wieloletniego budżetu UE oraz unijnym zagadnieniom instytucjonalnym.
Celem spotkania jest omówienie priorytetów politycznych Wieloletnich Ram Finansowych UE po 2020 roku. Rozpoczynające się negocjacje budżetu UE powinny uwzględnić nowe wyzwania, związane m.in. z konsekwencjami kryzysu migracyjnego, a także skutki finansowe Brexitu, powodujące zmniejszenie wpływów do unijnego budżetu. Polska wskazuje na potrzebę przyjęcia ambitnego budżetu, uwzględniającego rolę Wspólnej Polityki Rolnej i polityki spójności. W odniesieniu do zagadnień instytucjonalnych, szefowie państw i rządów omówią m.in. założenia proceduralne dot. wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej w kolejnej kadencji oraz miejsc w przyszłym Parlamencie Europejskim po wyborach w 2019 roku (bez dotychczasowych europosłów z Wlk. Brytanii). Polska zwraca uwagę na potrzebę zachowania równowagi kompetencji między instytucjami a państwami członkowskimi.
Zapytaliśmy Witolda Waszczykowskiego, byłego szefa MSZ, a obecnie członka sejmowej komisji zagranicznej o to, czego możemy spodziewać się po tym nieformalnym szczycie, zwłaszcza w kontekście przyszłego budżetu UE.
Mam nadzieję, że możemy się spodziewać szczerej dyskusji, co w języku dyplomatycznym oznacza, że wszyscy zostaną przy swoich stanowiskach i nie zapadną żadne niedogodna dla nas decyzje – odpowiedział polityk.
Mówiąc o propozycji kanclerz Niemiec, Angeli Merkel, aby połączyć fundusze spójności z praworządnością, bądź przyjmowaniem imigrantów, Witold Waszczykowski podkreślił, że propozycja ta jest "pozatraktatowa".
Takiej propozycji nie można rozważać bez zmian w traktatach. Oczywiście, można spodziewać się jakichś prac unijnych komisarzy czy Komisji, ale to znów będzie tworzenie podwójnych standardów. Komisja nie ma uprawnień dla tego, żeby tworzyć prawo europejskie, może jedynie proponować pewne rozwiązania. Nie możemy pozwolić na sytuację, która miała miejsce w 2014 roku, kiedy to Komisja sama sobie stworzyła procedurę sprawdzania praworządności – wyjaśnił były szef MSZ.
Witold Waszczykowski podkreślił, że "wtedy, kiedy tworzyła tę procedurę, nie zdefiniowała co to jest praworządność".
Odnosimy się tylko do terminu, który jest zapisany w art. 2, bo tam są zapisane wartości europejskie, w tym wspomniana "praworządność", ale nigdzie – podkreślam – nigdzie, nie jest w żadnym dokumencie europejskim, a tym bardziej w europejskich traktatach nie ma definicji praworządności i nie ma też definicji modelowej europejskiej demokracji. Demokracja wygląda inaczej np. na Północy i na Południu. Na Północy minister może stracić stanowisko za płatność kartą służbową, a na Południu tolerowane jest podwójne życie polityków – bunga-bunga itd. – wskazał.
Nie spodziewam się, żeby zapadły decyzje i oczekiwałbym od wielu krajów jasnego sygnału – "przestańcie się w ten sposób bawić" – bo są to praktyki antyeuropejskie, niesolidarnościowe, tworzące podwójne standardy, które mogą prowadzić do poważnego krachu w UE. Widać, że wielu przywódców europejskich, zwłaszcza z Zachodu, chce przykryć swoje błędy np. majstrując przy unijnym budżecie – zakończył polityk.