- Niektórym politykom z zagranicy wydaje się, że w porozumieniu z totalną opozycją mogą sobie pozwalać na wszystko, również na daleko idącą ingerencję w działania konstytucyjnych organów w Polsce. To skandaliczne - tak posłanka Joanna Lichocka (PiS) komentuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl wypowiedź Guya Verhofstadta. Polityk ten powiedział dziś: "Kara dla nadawcy TVN24 to coś nie do zaakceptowania. Sytuacja dotycząca praworządności w Polsce pogarsza się".
W poniedziałek Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji poinformowała, że nałożyła 1 mln 479 tys. zł kary na spółkę TVN SA, nadawcę programu TVN24, za sposób relacjonowania wydarzeń w Sejmie i przed Sejmem z grudnia 2016 r.
Joanna Lichocka uważa, że decyzja KRRiTV była uzasadniona"
Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji podjęła słuszną, ze wszech miar uzasadnioną decyzję, miała do tego prawo. Mnie zaskakują wypowiedzi polityków, zwłaszcza polityków z zagranicy, podważające działalność polskich organów konstytucyjnych.
Posłanka tłumaczy:
- Niektórym politykom z zagranicy wydaje się, że w porozumieniu z totalną opozycją mogą sobie pozwalać na wszystko, również na daleko idącą ingerencję w działania konstytucyjnych organów w Polsce. To skandaliczne, choć jest to znak czasu. Czasu wojny z Polską, jaką prowadzą ugrupowania Grzegorza Schetyny i Katarzyny Lubnauer, którzy przy pomocy zagranicy (czyli m.in. p. Verhofstadta) i ulicy próbują dokonać obalenia legalnie wybranych polskich władz. Demokracja dla nich jest pustym dźwiękiem, konstytucja jest dla nich tylko pustym hasłem. Oni próbują przez oczernianie Polski uzyskać konkretnie polityczne efekty, które będą korzystne dla polityków zachodniej Europy, dążących do tworzenia ujednoliconego rynku ustalonego według ich własnych, niemających wiele wspólnego z demokracją zasad.
Joanna Lichocka dodaje:
Kara dla TVN jest bardzo nieduża. 1,5 mln zł dla takiej stacji to bardzo niewiele, a telewizja ta prowadzi przecież od lat - a podczas wydarzeń sprzed roku było to szczególnie drastyczne - walkę w Polsce. Stacja ta nie informowała, tylko była jawną stroną sporu politycznego. Kiedy opozycja totalna próbowała obalić legalny, demokratycznie wybrany rząd przy pomocy zasady "ulica i zagranica", TVN się też w ten projekt wpisał.
Według posłanki PiS obecny atak opozycji i polityków z zagranicy na Polskę - także pod pretekstem obrony TVN - ma szerszy kontekst:
Obecne władze w Polsce przeszkadzają w urzeczywistnieniu projektu, o którym mówił też niedawno Donald Tusk. Otóż polityk ten niedawno w Budapeszcie podkreślił, że w Unii Europejskiej mamy wspólne terytorium i granice. Ja jednak nie mam poczucia, że mamy wspólne terytorium np. z Niemcami. Owszem, funkcjonujemy razem w ramach instytucji zwanej Unią Europejską, ale terytorium Polski nie jest tym samym co terytorium Niemiec. Niemniej Donald Tusk i ci, z którymi on najbliżej współpracuje, sformułowali już taki postulat, żeby utworzyć jedno państwo europejskie o wspólnym terytorium, wspólnych zasadach i wspólnej konstytucji. Myślę, że każdy pretekst służący obecnie do walki z Polską jest de facto wykorzystywany do walki o zrealizowanie tego projektu. Nie ma się co łudzić: gdy do władzy wrócą ludzie Donalda Tuska, to będziemy mieli wtedy wspólne terytorium z Niemcami - tyle że będziemy mieli znacznie mniej od Niemców do powiedzenia.