Mateusz Kijowski znowu poszedł się wyżalić. Tym razem Dominice Wielowieyskiej z \"Gazety Wyborczej\". Mężczyzna, który już chyba całkowicie wyzbył się wstydu, opowiada bzdury o swoich kłopotach finansowych, problemach ze znalezieniem pracy czy o zbiórce pieniędzy. Wysnuwa nawet zadziwiającą i zabawną jednocześnie teorię, że do jego niepowodzeń przyczyniły się... służby specjalne.
Kijowski ostatnio bardzo chętnie udziela wywiadów, w których żali się na swoje problemy finansowe.
Po jednym z tych wywiadów wystartowała zbiórka pieniędzy, aby były lider KOD nie musiał wyjeżdżać z kraju. Kijowski z otwartymi ramionami, bez cienia wstydu, przyjmuje pieniądze ofiarowane przez swoich "przyjaciół".
Gdy szum medialny wokół wspomnianej zbiórki nieco ucichł, Kijowski postanowił o sobie przypomnieć i udzielił wywiadu Dominice Wielowieyskiej z "Gazety Wyborczej". Ciężko jest się nie śmiać, słuchając kolejnych żali, wyjaśnień, a nawet teorii spiskowych - generalnie bzdur, które padają z jego ust.
Kijowski twierdzi, że nie rozumie, dlaczego wszyscy krytykują zbiórkę pieniędzy dla niego.
- To nie jest zbiórka publiczna. Przyjaciele postanowili się zrzucić i pomóc. Kto nie chce, nie musi się składać. Ja tego nie organizowałem
- mówi były lider KOD.
Mówi też, że nie jest prawdą, że jego dzieci żyją w biedzie, bo on nie płaci alimentów.
- Żyją na wyższym poziomie niż ja, jeżdżą choćby na zagraniczne wakacje
- wyznaje Kijowski.
Dalsza część rozmowy to istne kuriozum. Kijowski uważa, że to liczne manipulacje medialne, a nawet działania służb specjalnych, przyczyniły się do wszystkich jego niepowodzeń. Jego zdaniem przyprawiono mu "gębę alimenciarza i złodzieja", przez co nie może znaleźć pracy.
- Mam dowody na kilka bardzo prostych manipulacji, które powodowały, że ludzie zaczynali być bardzo negatywnie do mnie nastawieni. A jak się ma negatywne nastawienie, to bardzo łatwo można różne rzeczy przekręcać i interpretować według swoich pomysłów
- mówi.
A jeśli chodzi o znikające pieniądze ze zbiórek KOD, to Kijowski uważa, że sprawa została ukartowana przez... służby specjalne.
- Jestem absolutnie przekonany, że sprawa ta była przygotowana przez służby czy jakieś inne osoby. Byłoby naiwnością nie wierzyć, że służby specjalne nie zainteresowały się naszą działalnością
- stwierdza Kijowski.
Dziwi tylko fakt, że są jeszcze ludzie, którzy w bajki Kijowskiego wierzą.
No dobra wytrwałem do końca.
— PikuśPOL (@pikus_pol) 9 grudnia 2017
- Bardziej żenującego wywiadu dawno nie oglądałem.
Wydaje mi się, że nawet siostra Dominika była zniesmaczona.
Jakby co to
AchtungGazeta Wyborczahttps://t.co/5itevNvhH6 pic.twitter.com/XEjzXyb4xc
Co za kompromitacja. Nie dość ze oszust to jeszcze klamczuch. Ale pamiętajcie tacy ludzie zawsze spadną na cztery łapy. To są zdrajcy.
— Jarecki08 (@kaszubskadar) 9 grudnia 2017
Można być nygusem i stać się dla innych idolem-celebrytą!
— MaciejBl71 (@Maciejbl1971) 9 grudnia 2017
Jak można promować taka postawę i słuchać bzdur życiowych takiego cwaniaczka!
Opanujcie się lewaki!