Do Sejmu właśnie trafił projekt ustawy likwidującej w Polsce krwawą branżę futrzarską. Jako pierwszy podpis pod projektem złożył prezes PiS-u Jarosław Kaczyński.
To akurat nie powinno dziwić, bo prezes Kaczyński jest znanym obrońcą praw zwierząt. A sprawa jest poważna.
W samym tylko 2014 r. w Polsce zabito 8 mln norek, 75 tys. lisów, 10 tys. jenotów i 60 tys. szynszyli. Gdyby położyć jedną za drugą zabite w tym jednym roku norki, sznur martwych zwierząt sięgałby z Warszawy gdzieś w okolice Pakistanu (4000 km, dla przeciętnej długości norki 0,5 m).
Oczywiście już pojawił się opór ze strony czerpiących krociowe zyski biznesmenów z krwawej branży (w tym jest też wąska grupa związanych z Platformą Obywatelską i PSL-em). W ich obronie stają już ci, którzy spieszą zrównywać produkcję futer i rzęs (!) z norek do produkcji mięsa lub wyrobów skórzanych.
Gdyby i do mnie (po tekście krytykującym hektary ferm z więzionymi, przerażonymi zwierzętami) nie usiłowali dotrzeć z „intratnymi propozycjami” przedstawiciele branży, byłbym w stanie uwierzyć, że robią to z czystej głupoty. A tak – mam spore wątpliwości, czy aby nie z chęci brudnego zysku.