Komornik sądowy Ireneusz S. ze Zgorzelca najpierw usiłował zniszczyć przedsiębiorcę, później, gdy zawieszono jego kancelarię, utrudniał pracę innym komornikom. Lista poszkodowanych jego działalnością jest naprawdę długa. Znajduje się na niej m.in. matka z dzieckiem. Prokuratura nie ma dla niego litości. Najbliższe miesiące spędzi w areszcie. Grozi mu 10 lat więzienia.
W czerwcu tego roku Prokuratura Rejonowa w Lubaniu skierowała do sądu akt oskarżenia przeciw Ireneuszowi S.
Komornik sądowy w jednej z egzekucji zajął przedsiębiorcy wbrew przepisom przedmioty, które służyły do prowadzenia działalności. Poza tym firma miała długi na kilkadziesiąt tysięcy złotych, tymczasem komornik zajął majątek o wartości ok. 2,5 mln zł i nie sporządził protokołów zajęcia majątku, bo rzekomo nie miał na to czasu.
W związku z tym został zawieszony już półtora roku temu. Wówczas ustanowiono jego zastępców, ale utrudniał im pracę, np. wymienił zamki do drzwi kancelarii. Śledczy podejrzewają, że działania komornika nie były jedynie złośliwością, ale miały na celu ukrycie nieprawidłowości, których Ireneusz S. dopuścił się, prowadząc kancelarię.
Prokuratorzy sprawdzają również, czy komornik nie sprzeniewierzył pieniędzy, które egzekwował w związku ze swoją działalnością.
To, że komornik ukrywał dokumenty, miało wiele negatywnych konsekwencji dla wierzycieli. Wśród nich jest matka, na rzecz której komornik miał egzekwować alimenty. By kobieta mogła otrzymywać środki z opieki społecznej, powinna regularnie uzyskiwać zaświadczenia od komornika, że egzekucja alimentów jest bezskuteczna. Ireneusz S. ich nie wystawiał.
Więcej w dzisiejszym Dodatku Dolnośląskim "Gazety Polskiej Codziennie".