10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

17 września. Raz po raz

17 września sowieccy zbrodniarze przypieczętowali los Polski. Nie tylko na następne 6 lat, lecz także na kolejne dekady. Choroba totalitaryzmu – beznadzieja, okrucieństwo, przemoc i kłamstwo, które przyciągnął ze sobą komunizm – w coraz mniejszym stopniu, ale nadal trawi w wielu przestrzeniach nasz organizm państwowy.

Czarna śmierć, barbarzyństwo, które z powodu niemieckiej agresji rządziło Polską przez lata wojny, prawie przywiodło nasz naród do ostatecznej śmierci. Ale paradoksalnie dzięki temu zostawiło dużo mniej trwały ślad na naszych duszach. Chyba tylko pijani redaktorzy skrajnie lewackich pisemek w przypływie potrzeb podlizywania się Berlinowi będą głosić tezę o obecności dziedzictwa nazizmu na ziemiach polskich. Z komunizmem sprawa ma się dużo gorzej. Tworząc swoją nową rzeczywistość, totalitarny system korzystał w pełni ze zdrady mniejszej części Polaków, gotowych – w imię swoich korzyści bądź dla świętego spokoju, a także z powodu strachu i terroru – współpracować ze zbrodniarzami. Taka rana goi się dużo dłużej. Dodatkowo zaprzepaściliśmy po ’89 r. wielką szansę wyzdrowienia, gdy ówczesna władza zrezygnowała z próby odnowy własnego państwa. Dlatego i dziś raz po raz spotykamy się z chorobą, jaką Sowiety przywlekły do nas 17 września 1939. Przy prawie każdej większej aferze korupcyjnej, mafijnej, przy głębszej analizie pewnych postaw czy systemowych patologii III RP, zawsze gdzieś u źródła wykryje się zarazki komunizmu. Czasem będzie to WSI, czasem ktoś uwikłany we współpracę z SB, może też to być wpływ resztek bezpieki, a nieraz tylko rodzinnych zaszłości z czasów PRL itd. Ale zawsze gdzieś te ukryte zarazki przetrwały. I jeszcze jeden element układanki niewiele się zmienił przez lata. Rosja. Nadal, w każdej chwili, gotowa jest na zdradziecki cios. Więc ten 17 września 1939 r. wcale nie jest tak odległy od nas, jak mogłoby się nam wydawać.

 



#17 września #Polska #ZSRS

Dawid Wildstein