Był jednym z najbardziej niesztampowych artystów obrzeży popu, rocka i rhytm’n’bluesa podszytego soulem. Wraz z Donaldem Fagenem powołał legendarną formacje Steely Dan , której piosenki przepełnione były artyzmem, a głębokie teksty nie stroniły od ironii. Walter Becker odszedł w niedzielę, miał 67 lat.
Podbijali listy bestsellerów, zdobywali nagrody a krążki „Aja” z 1977 roku, trzy lata starszy, znakomity „Gaucho” i okrzyknięty sensacyjnym powrotem z artystycznego niebytu, „Two Against Nature” (rok 2000) niosły niespotykaną mieszaninę wrażliwości i dalekowzrocznego spojrzenia na muzykę pop. Wydany w 2003 roku krążek „Everything Must Go”, podobnie jak innych siedem, nie odniósł już takiego sukcesu, ciesząc jedynie najbardziej zagorzałych fanów.
Zespół Steely Dan był formacją, do zasłuchania w którą przyznawali się nie tylko fani ale za wzorzec stawiali liczni artyści z muzycznego topu. Nic dziwnego, w zasadzie podobnego zespołu nie było i nie ma na rozrywkowej mapie świata. Niestety, artyści nigdy nie wyeksplorowali swoich możliwości w należyty sposób. Zaraz po spektakularnym wejściu na rynek, Becker zaczął mieć problemy z narkotykami, te doprowadziły do śmierci z przedawkowania jego dziewczynę. Szukając spokoju i oderwania od nowojorskiego zgiełku i pokus Los Angeles, wyprowadził się na Hawaje.
W naszej pracy mieliśmy taki schemat, wymyślaliśmy coś razem, zazwyczaj szkic przynosił Donald, potem ja to wszystko obrabiałem, kończyłem i mieliśmy piosenkę
– zdradził w wywiadzie dla „Billboardu”.
Znakomity gitarzysta, wokalista, miał bardzo szeroką wiedze ogólno muzyczna, stąd nie dziwią doszukiwania się w jego harmoniach odwołań do Debussyego czy gwiazd jazzu.
To był niezwykły człowiek, genialnie odkrywający cynizm ludzkiej natury. Jao dzieciak z rozbitej rodziny, potrafił błyskawicznie odczytywać ludzka psychologie oraz dar przekładania na język muzyki własnych spostrzeżeń
– napisał na wieść o śmierci Beckera, Fagen.
Nieodżałowany filar Steely Dan (nazwa zespołu została zaczerpnięta od seksualnego gadżetu z noweli Williama Burroughsa „Naked Lunch”) był często przywoływany jako wzór perfekcjonisty, a styl pracy w nagraniowym studiu, zarówno jego jak i Fagena, to wręcz ikona często przywoływana w anegdotach bądź jako wzór profesjonalizmu. Nad brzmieniem poszczególnych instrumentów potrafili kłócić się i pracować tygodniami. Dzięki temu ich płyty są wzorcem, często służą jako materiał do porównań sprzętu.
7 płyt Steely Dan - od "Thrill" do "Gaucho" to niepowtarzalny rock grany z jazzowym feelingiem. Brzmienie Steely Dan, z nosowym wokalem Donalda Fagena, to zawsze uczta dla wybredniejszego ucha. Widziałem dwa koncerty SD, rozmawiałem telefonicznie z Beckerem, mój pierwszy tekst w legendarnym miesięczniku „Jazz” w 1976 r był właśnie o Steely Dan.
Jest mi bardzo smutno. Steely Dan to, obok The Beatles, mój ulubiony zespół wszechczasów
– napisał na swoim facebookowym profilu Roman Rogowiecki, dziennikarz muzyczny odpowiedzialny za stronę muzyczną Radia dla Ciebie, chwilę po ujawnieniu faktu śmierci artysty.